przeszkadza. Nie dzisiaj. Koncentruję się na Bentzu, który kusztyka przez podwórze, świeci

poznać teorię Hayesa, żeby nie popełnić błędu. – Corrine O’Donnell więzi O1ivię na łodzi? – Jezu, Bentz, sam nie mogę w to uwierzyć, ale... Do cholery, wykorzystała mnie. W każdym razie jadę teraz do mariny, ale wygląda na to, że wyprzedza nas o krok. Straż z Marina del Rey twierdzi, że „Merry Annę” nie ma w porcie. – Gdzie ta marina? – zapytał. Hayes podał mu niezbędne informacje, Bentz przekazał je Montoi i wprowadził do systemu GPS. – To na pewno Corrine? – Tak, to ona. Myślę... Jezu, gdy pomyślę, że przekazywałem jej informacje... Wiesz, jak to jest, glina z gliną... Nie przeszło mi przez myśl, że ona... – Hayes stracił panowanie nad sobą. – Zabijała kobiety, które uważała za przyjaciółki. Bentz zacisnął usta. – Na to wygląda. – Cholera. – Po krótkim milczeniu Hayes wziął się w garść. – Poinformowałem Straż Przybrzeżną. Szukają jej, ale zna się na żeglowaniu. Równie dobrze może już być w drodze do Meksyku. – A O1ivia może być martwa. Hayes odczekał chwilę. – Tak. – W jego głosie był szczery żal. – Tak mi przykro, Bentz. – Spotkamy się w marinie – odparł sztywno Bentz. – Już tam jadę. Wezwałem posiłki. Łódź już na nas czeka. Bentz się rozłączył, a jego partner już przyciskał gaz do dechy i słuchał wskazówek GPS; na zachód, w stronę Pacyfiku. Do O1ivii. http://www.19ptd.pl No tak. Nadal nie wie, po co tu przyszedł. – Więc o co chodzi? – Usiadła w wiklinowym fotelu przy stoliku o szklanym blacie i wskazała mu miejsce naprzeciwko. – Czego chcesz się dowiedzieć o Jennifer? Bentz schronił się w cień parasola. – Co wiesz o jej samobójstwie? – zapytał. Shana zmarszczyła brwi, zagryzła usta. – Byłaś jej najbliższą przyjaciółką. Pomyślałem, że opowiesz mi, w jakim stanie była przed śmiercią. Naprawdę chciała ze sobą skończyć? – A niech mnie. Tylko tyle? Chcesz wiedzieć, co, moim zdaniem, chodziło jej po głowie? – Tak. Dobra, zapytał. Shana w myślach cofała czas, wspominała przyjaciółkę – dowcipną, filuterną, cholernie seksowną. – Moim zdaniem to było bez sensu. Była pełna życia, zbyt skupiona na sobie, by się zabić.

jeszcze? Tę żywą? Wracaj do niej, daj sobie spokój. Gdybym tylko mógł, pomyślał Bentz. – Dzięki za drinka. – Hayes odszedł, a Bentz sięgnął po piwo bezalkoholowe. Wyjazd z Kalifornii nie wchodzi w grę. W każdym razie jeszcze nie teraz. Prysznic robi dobrze. Gorąca woda obmywa moje ciało, a ja wspominam to, co się wydarzyło na molo. Zgodnie z moimi przypuszczeniami Bentz połknął przynętę. Cudownie Sprawdź Boże, skąd ta woda? W panice odwróciła się, przeczesywała wzrokiem pomieszczenie, ale nie widziała nic, żadnej szczeliny w podłodze, żadnej dziury w burtach. Nic nie może zrobić. Plan psychopatki wszedł w życie. Nie ma innego wyjścia. Może tylko liczyć, wbrew wszystkiemu, że jej działanie pokrzyżuje plany wariatki. Musi dalej robić swoje. Zacisnęła usta, wyrwała ostatnią stronę z albumu i wciągnęła je wszystkie, razem z okładką, do klatki, a tam zdjęła plastikowe osłonki z kartek. Zakrwawione zdjęcia Bentza i jego bliskich opadły na ziemię. O1ivia zwinęła kartonik w rulon, wychyliła się przez kraty i uderzyła w kamerę. Zamachnęła się kilka razy, zanim ją trafiła. Bum! Kamera nawet nie drgnęła. – Cholera! Jeszcze raz. Nic. Kamera stała nieruchomo. Czerwone światełko, złośliwe, wrogie oko, przyglądało się jej, rejestrowało jej daremne wysiłki.