stuprocentową świadomość tego, co robi i dlaczego. To była miłość,

zapatrzył się na rękaw, na którym jego uwagę zwróciła luźna niteczka. Dopiero kiedy zdołał się opanować, podniósł wzrok na koronera. - W porządku, panie Gardner? - Tak, dziękuję. - Przełknął ślinę. - Przepraszam. - Nie ma za co. To ciężka próba dla wszystkich zainteresowanych. Jeśli można, mam jeszcze dosłownie parę pytań. - Oczywiście, proszę. Zerknął na salę i natrafiwszy na pełne współczucia oczy Sylwii, zawstydził się swej słabości w obliczu niezwykłej siły teściowej. - Panie Gardner, proszę cofnąć się myślą do ostatnich kilku dni spędzonych z żoną. Czy nasuwa się panu coś, co dałoby jej szczególny powód do zmartwienia? Myśli Matthew poszybowały wstecz do jego porannego spotkania z Sylwią i oskarżeń Imogen. Spojrzał jeszcze raz na teściową szukając w jej twarzy choćby cienia sugestii, że powinien poruszyć ten temat, choćby miał zaszkodzić tym zarówno Imogen, jak własnej reputacji. Czyżby ten ledwie dostrzegalny przeczący ruch głową zobaczył tylko w wyobraźni? http://www.abc-medycyny.edu.pl/media/ oświadczył wyraźnie, że nie podejrzewa nikogo o żadne matactwa. Oczywiście nikt z rodziny i tak nie brał takiej możliwości pod uwagę, aczkolwiek Matthew przyszło ostatnio do głowy, że gdyby nie wyjechał z miasta, wyobraźnia Flic i Imo z pewnością podsunęłaby im różne fantastyczne wnioski. Oboje z Sylwią wiedzieli, co narzucało się samo przez się. Ale żadne z nich o tym nie mówiło. Rozmowa - poza najkrótszą, najbardziej błahą wymianą zdań - wydawała się ponad ich siły. Sylwia od tamtej pierwszej nocy sypiała w Aethiopii, przeniosła tu następnego dnia część swoich rzeczy. Zajęła gościnną sypialnię na tym samym piętrze co Cichy Pokój, ale nie w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Wszyscy cieszyli się z jej obecności, a z punktu widzenia Matthew okazało się to szczególnie pożądane. Matka

igiełek i drzwi stanęły otworem. Imogen wydała przeraźliwy krzyk, kiedy Flic upadła na kolana, a Matthew z Zuzanną wyszli chwiejnym krokiem na balkon, łapiąc gwałtownie powietrze. - Wszyscy żywi? - rozległ się głos strażaka. Usłyszeli kroki na drabinie, poręcz balkonu zadrgała. Matthew patrzył na Flic, na jej popalone ręce i strużki krwi na twarzy, Sprawdź - Na pewno nie stamtąd, gdzie siedzisz – odparł zwięźle. - Mojego komputera nie uruchomisz, a komórkę zostawiłaś w kuchni, razem z torbą. Rozmawiając z nią, jednocześnie wystukał numer gorącej linii szefa policji Zuranu. Miał teraz dość informacji o Belli, żeby ją sprawdzić. Wszedł do kuchni i włożył jej paszport z powrotem do torebki. Zamierzał zlecić zebranie wszelkich możliwych informacji na jej temat. - A przy okazji, warto byłoby sprawdzić, czy ktoś z rządu nie próbował uzyskać pozwolenia na wjazd do kraju pięćdziesięciu młodych kobiet. Aro Volturi prosił mnie o załatwienie legalnej pracy dla grupy prostytutek. Udałem, że się zgadzam, ale ostrzegłem go, że to może potrwać. Bella słuchała stłumionych dźwięków i rozmyślała nad swoją sytuacją. Nie miała jedzenia, telefonu ani żadnych możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Nieznajomy przynajmniej zaakceptował fakt, że nie jest prostytutką. Czy więc nie powinna otworzyć drzwi i porozmawiać z nim twarzą w twarz? Edward usłyszał dźwięk obracanego w zamku klucza, kiedy otwierał kuchenne drzwi. Stanął i czekał, aż Bella wyjdzie z gabinetu Nieszczęśliwie się złożyło, że była tak zdeterminowana w kwestii apartamentu. Nie dlatego, że chciał go zachować. Ale potrzebował go, żeby utrzymać się w roli, jaką odgrywał przed gangiem. Aro niełatwo obdarzał ludzi zaufaniem. Gdyby Edward opuścił apartament, bez wątpienia wzbudziłby jego podejrzenia. Wszelkie manewry mogłyby tylko skomplikować sprawę i doprowadzić do jego zdemaskowania. Najważniejsze było teraz uśpienie czujności Ara, przynajmniej do czasu odnalezienia opłacanego przez niego zdrajcy. Edward nie mógł sobie pozwolić na najmniejszy błąd, bo powstrzymanie Ara przed zorganizowaniem handlu narkotykami i prostytucji w Zuranie było absolutną koniecznością. Szkody, jakie jego działalność mogła przynieść państwu na arenie międzynarodowej, były ogromne. Utrata dobrej opinii równałaby się dla Zuranu załamaniu w bardzo dochodowej turystyce przyjazdowej. Bella weszła do kuchni, a on pomyślał, że wygląda na drobniejszą i delikatniejszą, niż zapamiętał. Niełatwo jej było podnieść głowę i spojrzeć mu w oczy, ale jakoś sobie poradziła. - No to - zaczął Edward - wyjaśnij mi wszystko. Uważasz, że apartament należał do twojego ojca?