Przytrzymał ją siłą.

- Klucz - powiedziała krótko. Sinclair zamrugał. - Mówisz poważnie - stwierdził zaskoczony. - A dałam ci powody, żebyś w to wątpił? Potrząsnął głową. Wielki szpieg został przechytrzony przez drobną kobietkę, która ledwo sięgała mu do ramienia. - Nie. - Wyjął z kieszeni klucz i niechętnie położył go jej na dłoni. - Nie zrobię ci krzywdy, Victorio - zapewnił cicho. - Nie jestem taki straszny. Przez długą chwilę patrzyła na niego w milczeniu. - Mam nadzieję - powiedziała w końcu zduszonym głosem. -Twoje pokoje są tutaj. Moja sypialnia to następne drzwi. - Dziękuję, milordzie... Sinclairze. - Proszę. Cały dom należy teraz do ciebie. - Chyba nie myślisz, że ucieknę? Uśmiechnął się. - Na razie tego nie zrobiłaś. http://www.aptekarskie.pl/media/ że nigdy nie wyszłaby za głupca, nawet pod przymusem. - Czy to komplement? - W pewnym sensie. Nie wiem, do czego pan zmierza, i nie mieszałem się w pańskie sprawy, bo Victoria pana lubi. Jeśli będzie pan potrzebował mojej pomocy, proszę dać mi znać. - Podniósł się z krzesła. - Moja żona już zaczęła robić aluzje, więc lepiej pójdę do domu. - Nie, Mungo. Powtórz: „Do diabła!". - „Och, zupełnie jak klacz i ogier". Zamknęła oczy. Policzki jej płonęły. - Znowu wczoraj podsłuchiwałeś, niedobry ptaku? - „Teraz, Sin, teraz".

uwierzył. Oczywiście nie ma zamiaru się przed nim zdradzać, nie będzie się demaskować. Przenigdy. Nawet nie dopuszcza do siebie takiej możliwości. Zbyt wiele by ją to kosztowało. Cóż, niechcący władowała się w niezłe Sprawdź - Dziękuję, całkiem dobrze. Książę przełknął ślinę. Czuł się nieco spięty. Starannie złożył gazetę i położył ją obok talerza. Może to właśnie jest powód jej nieoczekiwanego przyjścia. W porannym wydaniu na pierwszej stronie zamieszczono relację o „intrygujących" sprawach, jakie dzieją się w pałacu, i spekulacje na temat roli Pii. - To dobrze. Przemyślałaś moją propozycję? - By pobyć trochę z dziećmi - uściśliła i popatrzyła na niego znad brzegu filiżanki. - Pobawić się z nimi, dotrzy R S mać im towarzystwa. Przynajmniej do czasu, póki nie zatrudnisz na stałe nowej niani. Jennifer podsunęła mi pomysł,