- Dobrze, ale przedtem musimy wstąpić do mnie. - Alice uśmiechnęła się tajemniczo. - Mam dla ciebie prezent.

Wdzięcznie skrzyżowała nogi i przyjęła swobodną pozę. - Kobieta, która pisze wszystko, co wie, szybko traci wartość. To, czego nie ma na papierze, jest tu - wyjaśniła, dotykając skroni. - Rozumiem. - Podobała mu się coraz bardziej. Lubił ludzi, którzy znają swą wartość i potrafią się cenić. - Powiedzmy, że chciałbym dobrze poznać system ochrony pałacu, Centrum Sztuki i muzeum, po to, żeby go wykorzystać do własnych celów. Czy wtedy potrafiłaby pani uzupełnić brakujące szczegóły? - Oczywiście. - A gdybym zapytał, w jaki sposób udało się pani zdobyć tak poufne materiały? - Czy nie taki właśnie był cel mojego przyjazdu do Cordiny? - Dokładnie rzecz biorąc, tylko jeden z celów. - Blaque z namysłem uderzał kopertą o wierzch dłoni. - To szczęście, że udało się pani zbliżyć do młodej księżnej. - To akurat nie było zbyt trudne. Alice czuła się bardzo samotna, brakowało jej kobiecego towarzystwa. Ja po prostu wypełniłam lukę. Zachwycam się jej córeczką, wysłuchuję skarg, koję lęki. Książę Jasper jest mi bardzo wdzięczny, że odciążam jego żonę. - Ufają pani? - Bezgranicznie. Chyba nic w tym dziwnego - dodała. - Pochodzę ze znanej i szanowanej rodziny, jestem dobrze wychowana i wykształcona. Książę Carlise traktuje mnie jak daleką krewną swej zmarłej żony. Pan wybaczy, monsieur, ale czy nie z tych samych powodów wybrał mnie pan do tej misji? - Ma pani rację. - Odchylił się i oparł o fotel. Był z niej zadowolony, lecz jeszcze nie darzył jej pełnym zaufaniem. - Doszły mnie słuchy, że wzbudziła pani zainteresowanie młodego księcia. Czuła, jak ogarnia ją wewnętrzny chłód. - Pańska sieć wywiadowcza działa bez zarzutu - pochwaliła, zerkając znacząco na pusty kieliszek. Blaque natychmiast wstał i dolał jej brandy, ona zaś zyskała kilka cennych minut. To wystarczyło, by odzyskała równowagę. - Z pewnością wie pan także i to, że Edward zainteresuje się każdą kobietą, która akurat będzie pod ręką. - Roześmiała się drwiąco, próbując w ten sposób zagłuszyć nienawiść do samej siebie. - To dzieciak. Śliczny, zepsuty chłopiec. Aby się od niego uwolnić, wystarczy okazywać mu obojętność. Blaque skinął potakująco. - Tylko że wtedy on zacznie naciskać - zauważył. - Nie szkodzi. Niektórzy mężczyźni w takiej sytuacji stają się wyjątkowo uczynni. - Proszę wybaczyć, że drążę być może nazbyt osobiste kwestie, ale jaki rodzaj uczynności ma pani na myśli? http://www.autko-zastepcze.com.pl Bo ty jesteś tu nowy, nie? Nie widziałem cię wcześniej. Krystian zagryzł wargę, opadając bardziej na bar. Wypił połowę piwa, a już kręciło mu się w głowie! Zawsze miał ją słabą. - Um, można tak powiedzieć – potaknął powoli. Przychodził tu dosyć często, ale zawsze jakoś starał nie rzucać się zbytnio w oczy i siadał razem z Karolem gdzieś w kątach. - No! – zaśmiał się serdecznie chłopak. Dopiero teraz Krystian zauważył, że w jego wardze tkwi kolczyk. I w brwi też… A na ramieniu rozciągał się jakiś kolorowy tatuaż, znikający pod materiałem koszuli na plecach. Blondyn nie mógł się dobrze mu przyjrzeć, w klubie było raczej ciemno. Ale chyba przedstawiał smoka i jeszcze coś… Sam zawsze chciał zrobić sobie tatuaż, bał się jednak bólu. - To wszystko przed tobą! – wyszczerzył się ponownie, odkładając pustą szklankę

Kiedy mleka już nie było, spytał: - Jesteś gotowa? Była gotowa od dwóch tygodni. Ściągnął jej z nóg trepki kuchenne, głaszcząc jej stopy. Wyswobodził się z ubrania. Obydwoje dyszeli głośno, kiedy powoli w nią wnikał. Zatrzymał się na moment, z przymkniętymi oczami. Kolana ugięły się pod nią. - Nie boli? - Ani trochę. Objął jej biodra. Jęknęła, kiedy wziął ją na kuchennym stole. To było coś Sprawdź Nic nie mówiła. Nie robiła mu żadnych wyrzutów. Nie prawiła morałów jak Lizzie. Nigdy by nawet nie próbował myśleć o zrobieniu z nią czegoś podobnego. - Teraz już rozumiesz? - powiedział na głos. - Tak. Teraz rozumiem. Uśmiechnął się słabo, przytulając twarz do jej muślinowego gorsecika, co wzmogło jego satysfakcję. Był w tej chwili jeszcze bardziej rad, że zrobił to, co zrobił. 9 Becky, czy możesz się pospieszyć? - po raz trzeci zawołał Alec z wielkiej marmurowej klatki schodowej Knight House. - Jedną chwileczkę! - Serce biło jej z podniecenia, kiedy po raz ostatni spojrzała w lustro, przed wieczorną wyprawą do domu gry. Z trudem poznała samą siebie. Suknia, którą Alec dla niej wybrał z garderoby księżnej, uszyta była z białej siateczki na różowym, atłasowym spodzie, a wokół dekoltu, mankietów i rąbka wykończona ciemnoróżowymi