Julianna patrzyła na nią tak, jakby domagała się nie tylko zrozumienia,

-Urocze. Parsknęła śmiechem i podniosła wzrok. Stał wciśnięty między dwie pary otwartych drzwi. Jedne prowadziły do frontowej części domu, a drugie na schody dla służących. Kusiło ją, żeby włączyć górne światło. Ale obiecała, a Laura Cambridge nie łamie obietnic. Nawet tych złożonych księciu-smokowi. -Próbowałaś uciec od swoich korzeni? -Nie, skąd. Po prostu nie chciałam zostać żoną farmera, mieć piątki dzieci, co miesiąc martwić się o związanie końca z końcem, a każdej nocy modlić się o deszcz, żeby słońce nie spaliło zbiorów. Zaskoczyło go brzmienie jej głosu. -Przykro mi... -Daj spokój. - Westchnęła. - Bywało ciężko, ale tak naprawdę nie zdawaliśmy sobie sprawy z własnego ubóstwa. Wszyscy dookoła żyli tak samo. Mama i tato wcale nie najgorzej sobie radzili. - Zaśmiała się szyderczo. - Ale mama tak się przyzwyczaiła do oszczędzania, że nadal, na przykład, nie wyrzuca tłuszczu wytopionego przy smażeniu boczku ani starych http://www.avamed.com.pl takim i po raz pierwszy poczuła się jak wynajęta pracownica, którą przecież w istocie jest. Wzięła się w garść. Podeszła do stołu i spokojnie usiadła. – Ja do nich zadzwonię – oświadczyła chłodno. – Zostaw mi tylko numer, a zorganizuję ci wstępne rozmowy z kilkoma kandydatkami w przyszłym tygodniu, czyli niedługo przed twoim wyjazdem na urlop. – Świetnie – stwierdził. Szybko dopiła herbatę i pojechała do siebie. Zapakowała trochę czystych ubrań i innych osobistych rzeczy, rozejrzała się po swym małym mieszkanku i pomyślała odruchowo, że nie da się go nawet porównać z wytwornym domem Thea. Zaraz jednak wyprostowała się dumnie i wzruszyła ramionami. Może jest

Richard potarł kark. - O, patrz! Udało się jej! - krzyknęła radośnie. Jej głos nieco przycichł. - Idź powoli, myszko. Uważaj, jest ślisko. I trzymaj go de likatnie. To jeszcze dziecko. Krzyczała to do dziewczynki przez otwarte drzwi kuchenne. Sprawdź nieznanej osobie, jak bardzo potrzebuje tego dziecka. Być może uda jej się poruszyć serce którejś z naturalnych matek. Co więcej, musiała pisać prostym językiem o bardzo skomplikowanych sprawach . Było to bardzo wyczerpujące. – Został nam jeszcze tylko album ze zdjęciami. Skończyłam go wczoraj i myślałam, że pojadę do Citywide za parę dni. Nie wybierasz się na południowe wybrzeże dziś lub jutro? Richard pokręcił głową. – Dopiero w piątek. – Dobrze, zastanowię się, chociaż nie chciałabym czekać tak długo. – Zawsze byłaś prymuską. – Znowu się z nią drażnił. – Tak uważasz? – Zaśmiała się. – Po prostu chcę już z tym skończyć.