kochałam go. Chyba du¿o bardziej ni¿ powinnam. - Przez

gotowa. Kiedy Cissy ponownie wyszła z łazienki, była ubrana i uczesana, a jej twarz nosiła slady peelingu - O czym chciałas ze mna porozmawiac? - spytała podejrzliwie. - Przede wszystkim chce cie przeprosic za to, co robiłam tamtej nocy, kiedy zachorowałam. Nie chciałam cie wystraszyc. Cissy wzruszyła ramionami. - I naprawde mi przykro, ¿e byłam taka... nieobecna. Doktor Robertson przepisał mi inne leki i czuje sie ju¿ znacznie lepiej. - To super - bakneła Cissy. - Tak. Chce sie z toba wybrac na konie. 367 - Tak, ju¿ mówiłas. - I mówiłam powa¿nie. - Musi w jakis sposób porozumiec sie ze swoja córka. - W ten weekend. - Czy w ten weekend nie odbywa sie to wielkie przyjecie? - Przyjecie? - powtórzyła Marla, ale szybko http://www.bed-breakfast.pl No to własnie kopnał w kalendarz. - Policja nas dopadnie! - Nigdy sie nie dowiedza. Lekarz dał staremu tlen na noc, a ja go tylko odłaczyłem. 414 - Chryste, spieprzyłes wszystko! - Dran podniósł głos. Chyba naprawde spanikował. - Raczej przyspieszyłem. Powinienes sie z tego cieszyc. Stary ju¿ raz zmienił testament, prawda? Wydziedziczył Marle, a potem wpadł na ten piekny pomysł z wnukiem. Mógł znowu namieszac. A tak masz pewnosc, ¿e dzieciak dostaje wszystko. - Nie mógłby ju¿ zmienic testamentu, ty kretynie! Nie był w pełni władz umysłowych.

Donny i Candice hałasowali na tylnym ganku, a potem, piszcząc z zachwytu albo złości, wskoczyli do czystej wody. Candice miała śliczną buzię - Shep uważał, że będzie z niej wykapana matka - ale Donny był chuderlawym dzieciakiem o wielkich, załzawionych oczach, któremu wiecznie ciekło z nosa. Prawdę mówiąc, Shep nie przepadał za swoim najmłodszym synem - miał z tego powodu wyrzuty sumienia, ale nie mógł nic na to poradzić. Donny marudził, narzekał, a Peggy Sue go rozpieszczała i nigdy nie pozwalała Shepowi zlać chłopaka paskiem, nawet jeśli na to zasłużył. Sprawdź tobą lub bez ciebie. Pomyślałam, że... że powinnam cię o tym powiadomić. No, więc jak będzie? Zmierzył ją wzrokiem. Z wiekiem dojrzała, ale nadal była uparta i miała klapki na oczach. Zupełnie jak jej stary. - Jestem daleko przed tobą, Shelby. - Wątpię. - Zdążyłem już skontaktować się z prywatnym detektywem. - Bez uzgodnienia ze mną? - Miała czelność uważać się za obrażoną, kiedy stała przed nim na jego zakurzonym 41 ganku. - Tak. - Ale nie pomyślałeś, że chciałabym wiedzieć... - Przerwała i chrząknęła, a potem zapatrzyła się w blask zachodzącego słońca, jaskrawe odcienie różu i złota, który podkreślał kontury wzgórz na zachodzie. - Och, rozumiem. - No myślę. Niemiłe uczucie, kiedy jest się pomijanym, co? A teraz - Nevada cofnął się o kilka schodków i usiadł na krawędzi poręczy - ustalmy sobie jedną rzecz. Pomagamy sobie nawzajem i pracujemy razem, żeby ją odnaleźć.