wyświetlił?

tak, ale Lorenzo nie. - Gdzie może być teraz Pavon? Lola splunęła ponownie. - Nie obchodzi mnie ta dzika świnia. - Więc lepiej niech cię obejdzie - poradził Diaz. - Będzie nam się milej rozmawiało, kiedy zdobędziesz jakieś informacje o Pavónie. Spytam cię o to, kiedy wrócę. Lola najwyraźniej przeraziła się na samą myśl o powrocie Diaza. Obrzuciła swoją norę zaszczutym spojrzeniem, jakby zastanawiała się, jak najszybciej spakować manatki i zniknąć. - Możesz uciec - skinął lekko głową Diaz. - Tylko po co? Jeżeli będę chciał cię znaleźć, Lolo Guerrero, zrobię to. Naprawdę. A ja nigdy nie zapominam, kto jest ze mną, a kto przeciwko mnie. - Ja rozumiem, seńor - pokiwała energicznie głową kobieta. - Będę tutaj. I będę nasłuchiwać wieści. - Tak zrób. Diaz puścił Millę, delikatnie odwracając ją w stronę drzwi. Ona jednak okręciła się na pięcie, patrząc na kobietę, która pomogła w porwaniu jej dziecka. - Jak mogłaś? - spytała, a każde słowo ociekało bólem. - Jak mogłaś pomagać w porywaniu dzieci matkom? http://www.bemowo-stomatolog.pl/media/ Oboje są pod obserwacją, bo mogą próbować uciekać z kraju. Jeżeli chodzi o zbieranie dowodów, zostawiam to bardziej kompetentnym. Mają techników, specjalistów, laboratoria. Ja tylko znajduję im poszukiwanych ludzi, nie angażuję się w całą śledczą robotę. Milla czuła się dziwnie. Może za dużo naoglądała się seriali kryminalnych i teraz spodziewała się całego przedstawienia, z dramatycznym aresztowaniem i równie dramatycznym przyznaniem się do winy Gallaghera wyprowadzanego w kajdankach. Jeśli tak by się wszystko odbyło, to ona nie miałaby nawet okazji zadać mu zasadniczego pytania: dlaczego? Zresztą teraz i tak nie powinna zbliżać się do biznesmena. Spłoszyłaby go, to pewne. Nie mogłaby teraz zachowywać się swobodnie w jego obecności. A potem już nie będzie okazji.

Diazem. Chciała go posmakować, dotknąć i poczuć w sobie. Diaz nigdy jej nie pocałował, ledwie musnął jej dłoń. A przecież jego łagodny uśmiech natychmiast zdołał zatrzeć przykre wspomnienie brutalnych karesów True Gallaghera. Musiała wziąć się w garść, zanim zrobi coś głupiego. Jeżeli właściwie oceniała Diaza, to ten facet mógł w każdej chwili rozpłynąć Sprawdź pamiętać to imię i nazwisko. I tę chwilę. Przez tyle lat nie znalazła praktycznie niczego, żadnych konkretnych informacji, żadnych faktów. Teraz wszystko zmieniało się tak nagle, że czuła, jakby cały świat zawirował wokoło. Logicznie rzecz biorąc, wiedziała, że najprawdopodobniej nigdy nie odnajdzie Justina. Ale z powodów emocjonalnych nie mogła przestać go szukać. A teraz, nareszcie, pojawiła się szansa na zdobycie wiadomości na temat tego, co stało się z dzieckiem. Czy żyje? Może da radę go odnaleźć? Swojego synka... - Możesz go znaleźć? - spytała, pochylając się do przodu, jakby siłą woli mogła zmienić rzeczywistość. - Chcę z nim pogadać. Chcę się dowiedzieć, co zrobił z moim synem... - Twój syn został sprzedany - przerwał obojętnym tonem Diaz. -