śmierć. Twarz starego Johna, jego oczy wlepione w nią, Flic...

i country również. Popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Czy to możliwe? - Posługujesz się swoimi wyobrażeniami na mój temat - miękko rzekł Tanner. - Wyobrażeniami, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Może powinnaś przestać. W gruncie rzeczy nic o mnie nie wiesz. - Poza tym, że chcesz się ożenić z moją przyjaciółką i wywieźć ją ze Stanów. - Co do tej sprawy... - zaczął Tanner. Shey nie chciała teraz tego słuchać. Uciszyła go ruchem ręki i skoncentrowała się na muzyce. Przyjemnie było poddać się magii chwili, zamknąć oczy, wystawić twarz na tchnienie ciepłego wiatru, wsłuchać się w dźwięki muzyki i szum wody. Shey zrzuciła sandały i wyciągnęła się na kocu. Było bosko. Szkoda, że zespół tak szybko ogłosił przerwę. Wokół rozlegał się teraz gwar rozmów. - Wspaniale - wymamrotał Tanner. - Jest po prostu doskonale. - Doskonale? Z moich doświadczeń wynika, że może być dobrze, nawet bardzo dobrze, ale doskonale? http://www.beton-architektoniczny.biz.pl - Tak. Szef policji powiadomił mnie, że przywódca gangu postanowił mnie ukarać za swoje niepowodzenia. Wynajął w tym celu płatnych zabójców. Niebezpieczeństwo zagraża wszystkim bliskim mi osobom. Dziś rano dowiedziałem się, że były już na ciebie dwa zamachy. Bella aż osłabła z wrażenia. - Więc... tamten samochód i ci mężczyźni - wyszeptała. - Tak. Na szczęście byłaś strzeżona. Ci ludzie uznali cię za moją kochankę i dlatego próbowali cię skrzywdzić. Szef policji przypuszcza, że wszyscy winni są już pod kluczem, ale nie możemy być pewni. Dlatego pojedziemy do Doliny. Tam będziesz bezpieczna. Bezpieczna? Z nim? Ależ ona nie mogła znów zostać z nim sama! W żadnym razie nie zdoła ukryć faktu, że się w nim zakochała. Tym bardziej że on nie odwzajemniał tego uczucia. - Nie chcę z tobą jechać - odpowiedziała krnąbrnie. - Polecę do domu. Tam będę bezpieczna. - Niekoniecznie, a ja nie jestem gotów, by podjąć takie ryzyko. - Ty nie jesteś gotów? - posiłkowała się złością, chcąc wyprzeć inne, niechciane uczucia. - Jestem dorosła i sama o sobie decyduję. - Istotnie. Ale musisz zrozumieć, że mam moralny obowiązek chronić cię, ponieważ znalazłaś się w niebezpieczeństwie z mojego powodu. Gdybyś chciała opuścić Zuran, musiałbym dać ci ochronę. Najwyraźniej nie żartuje, stwierdziła Bella z niepokojem. - Podobno wszyscy podejrzani są już w areszcie - spróbowała raz jeszcze. - Nie mamy pewności.

98 Drzwi pokoju Imogen były zamknięte. Karolina zapukała, a nie doczekawszy się odpowiedzi, przekręciła ostrożnie gałkę. W pokoju nie było nikogo, jednak zza ściany, od Flic, dobiegały głosy. Weszła do środka i po cichu zamknęła drzwi. Nie miała zwyczaju wkradania się do pokojów córek bez ich Sprawdź Skoro nie potrafiła zrozumieć, co się stało, najlepiej będzie, powiedziała sobie twardo, zapomnieć o całym incydencie. Problem zniknie, skoro tylko zdoła przestać o nim rozmyślać. Kim jednak był mężczyzna, z którym spędziła tę szaloną noc? Jak wszedł do apartamentu? Musiał mieć klucz, więc najprawdopodobniej był pracownikiem ochrony. Czy to, co zaszło w nocy, było dla niego rutyną? Zadygotała na myśl o możliwych konsekwencjach seksu z nieznajomym. Jak mogła do tego dopuścić? Wewnętrzny głos podpowiadał, że przede wszystkim jest córką swoich rodziców. Ich małżeństwo i jej narodziny były skutkiem niekontrolowanego popędu seksualnego obojga. Ostatnie, czego by sobie życzyła, to upodobnić się do nich. Jak więc miała wyjaśnić to, co się wydarzyło? Nie mogła przypisać winy alkoholowi ani narkotykom, bo nie używała ani jednego, ani drugiego. Weszła do łazienki i odkręciła prysznic. Nie była w stanie zmienić tego, co się zdarzyło, ale mogła przynajmniej nie rozważać tego w nieskończoność i postarać się o wszystkim zapomnieć. Za trzy dni załatwi formalności, wystawi apartament na sprzedaż i wróci do Londynu. Miała nadzieję, że apartament szybko znajdzie nabywcę. Uzyskane pieniądze miały zasilić fundusz powierniczy Kate i Sama. To było najważniejsze zobowiązanie ojca. Kate sama była jeszcze prawie dzieckiem, a Sam jego synem. Wytarła się szybko, ignorując drobne znaki na ciele, świadectwo nocnych rozkoszy. Zawahała się w drzwiach. A jeżeli nieznajomy był jeszcze wewnątrz? Jeżeli czekał? Na co? Na powtórkę poprzedniej nocy? Na wspomnienie gorących chwil ścisnęło ją w dołku. Nie ma go, powiedziała sobie. Wyczuwała to instynktownie. Nie ma go, upewniła jeszcze sama siebie, a potem wzięła głęboki oddech i śmiało wyszła do holu. W pół godziny później, po kawie i bez śniadania, była gotowa do wyjścia. Sięgnęła po torebkę i ze zdumieniem zauważyła gruby plik miejscowych banknotów, wsunięty w paszport. Kiedy zobaczyła dołączoną do nich notkę, zdziwiła się jeszcze bardziej. „W uznaniu wyjątkowo profesjonalnych usług zeszłej nocy". Takie słowa widniały na karteczce. Nie ulegało żadnej wątpliwości, o co chodzi. Momentalnie zesztywniała z wściekłości, po chwili jednak uświadomiła sobie, że nie powinna przywiązywać do tych słów aż takiej wagi. Nieznajomy popełnił pomyłkę. Co prawda bardzo obraźliwą, bo w końcu to on, nieproszony, zakłócił jej prywatność. Czyż nie wierzyła zawsze, że każdy jest strażnikiem własnej reputacji? Powinna była postarać się lepiej ją chronić. Jakim prawem mężczyzna, który przychodzi do nieznajomej kobiety i uprawia z nią seks, przypuszcza, że ona robi to za pieniądze?