że ofiaruje wspaniały prezent ślubny swojej żonie.

- Nie miałem pojęcia, że tak świetnie smakujesz. Pocałuj mnie, zanim postradam zmysły - szepnął. Becky go usłuchała. Alec przycisnął ją do stołu. Pocałunek o smaku brzoskwini zawrócił jej w głowie. - Pozwól mi gotować. Potem możemy się zabawić w ten sposób. - Zostaw ten przeklęty pudding! - Przecież robię go dla ciebie! - Wydęła gniewnie wargi, co sprawiło, że nieco oprzytomniał. - Więc gotuj. Muszę z tobą potem o czymś pomówić. - O co chodzi? - Skończ to najpierw. Wyswobodziła się z jego objęć. - Za chwilę będzie po wszystkim. Woda już wrzała. Becky wyłowiła drewnianą łyżką ściereczkę do puddingu, osaczyła ją i rozłożyła płasko na stole, posypując obficie mąką, a potem włożyła płótno do dużej miski i napełniła przygotowaną masą. Wreszcie zebrała wszystkie rogi razem i zawiązała je na supeł. - No, jazda do środka - mruknęła, umieszczając ostrożnie pudding w rondlu. - A teraz, mój kochany... - Podeszła powoli do Aleca, zdjęła powalany mąką fartuch, wytarła ręce, a na koniec energicznie odwróciła kuchenną klepsydrę - jestem do twojej dyspozycji. O czym chciałeś ze mną mówić? - Pragnę cię... - Ja ciebie też! - Już miała go pocałować, kiedy ją powstrzymał. http://www.beton-architektoniczny.info.pl/media/ wizyta w pawilonie była tylko wymówką. Zacisnęła usta, obróciła gniewnie na palcu sygnet, z trudem powściągając chęć, żeby go natychmiast z niego zedrzeć. Jeśli Alec nie wyjawi jej swojego sekretu, będzie się musiała zastanowić, czy za niego wyjdzie. Czyż nie powiedziała mu o sobie wszystkiego w kościele? Zaufała mu. Dlaczego nie odpłacił jej tym samym? Zabolało ją, że przez cały czas świadomie coś przed nią ukrywał. Czy powinna mu wierzyć? Jedno wiedziała na pewno, nie chce pozostawać w nieświadomości. Wreszcie usłyszała turkot kół i po kilku minutach Alec wszedł do pokoju. Spojrzała na niego chłodno. Spuścił oczy i zdjął frak. - Wróciłem. - Widzę. Spojrzał na nią niepewnie i stanął nieco dalej, wsparty o jedną z kolumienek, podtrzymujących baldachim łóżka. Patrzył w dywan, jakby czekał, aż ona odezwie się

- Oczywiście, że nadal pragnę za ciebie wyjść. Jesteś jedynym mężczyzną, który może mnie uszczęśliwić. - Ja? - mruknął, patrząc na nią z prawdziwą, głęboką ufnością. - Tak, ty. I niech już nie będzie więcej między nami żadnych sekretów. Obiecaj mi to. Wiem, że nigdy nie łamiesz danego słowa. - Moja droga żono, nie potrafię ci niczego odmówić. Oczywiście, nie byli jeszcze Sprawdź - Muszę z panią pomówić w niezwykle ważnej sprawie! - Becky pociągnęła za sznurek od dzwonka, którym dawano chłopcom sygnał, że konie mają ruszyć. - Kim pani jest? - spytała wyniośle Parthenia. - Przyjaciółką. - Ależ ja nigdy pani nie widziałam. Co ma oznaczać takie najście? Proszę się zaraz wytłumaczyć! Becky odetchnęła z ulgą. A więc Parthenia jej nie rozpoznała! - Mamy mało czasu. Chcę panią ostrzec, milady. Grozi pani niebezpieczeństwo. - Co znowu? - Niebezpieczeństwo publicznego upokorzenia i być może największego błędu w życiu! Przyjęta przez nią celowo teatralna maniera zainteresowała Parthenię. Becky siadła na ławeczce naprzeciw niej, podczas gdy wóz z wolna wyjeżdżał na brzeg.