- Sheili nikt naprawdę nie znał. Ona sama nie

- Mam trudniejsze rzeczy do wyjaśniania - przypomniał jej. - To akurat jest proste. Strażnicy widzieli, jak Niles szaleje, więc każdy uwierzył, kiedy powiedziałem, że rzucił się również na mnie i miałem cholerne szczęście, że profesor McAllistair miał przy sobie zaostrzony kołek. - Kołek? A jak w takim razie wytłumaczysz fakt, że Bryan nosi przy sobie coś takiego? - zdumiała się. - Och, bardzo łatwo. To rekwizyt używany podczas wykładów. - W Nowym Orleanie podobne wyjaśnienia przechodzą spokojnie - zapewniła Maggie. - Zawsze tak jest. - Odbyłem też dzisiaj inną interesującą konwersację - ciągnął Sean. - Z niejakim Florenscu. - Florenscu? - powtórzyła Jessica. - Chodzi o tego rumuńskiego oficera, który prowadził dochodzenie w Transylwanii? - Tak. Coś mi przyszło do głowy, więc poprosiłem, żeby to dla mnie sprawdził. Skontaktował się z kilkoma uczestnikami tamtego balu i zadał im jedno pytanie, a potem oddzwonił i potwierdził moje przypuszczenie. Informacja o wampirycznym seksparty pojawiła się na witrynie poświęconej Władcy dokładnie dwadzieścia cztery godziny wcześniej. To samo musiało mieć miejsce przed tutejszym balem na plantacji. Teraz http://www.beton-dekoracyjny.org.pl/media/ Dane w końcu wróci. Ale jeśli mają z Jesse'em dużo do omówienia? Nieważne. Tak czy inaczej nie dopuści do tego, żeby Larry ją zabił. - Rzeczywiście, nie mam rękawiczek - zgodził się. - Naprawdę nie chcę tego robić, Kelsey. Tym razem jednak mam ze sobą broń. - Znajdą ślady opon. - Co z tego? Przyjechałem się pożegnać. Znalazłem twoje zwłoki. Natychmiast zadzwoniłem na 911 i zawiadomiłem policję. Kelsey trzymała się chyba tylko dlatego, że nie mogła do końca uwierzyć. Pracowała z Larrym

Czuję obecność wampira i wcale nie chodzi o ciebie. Przytrzymała go, ponieważ zamierzał wbiec do środka. - Wszystko w porządku, to Mary. - Co? - Mamy sytuację pod kontrolą. - Pod kontrolą? Trzeba ją zabić. Sprawdź Bryan widział, że przybył za późno, lecz mógł jeszcze naprawić swój błąd. Sięgnął do kieszeni lekarskiego kitla po włożony tam zaostrzony drewniany kołek i ponownie zbliżył się do stołów, gdyż przy nich coś poruszyło się bardzo ostrożnie. Musiał jednak zostać usłyszany, ponieważ ten ktoś cofnął się. RS 151 Bryan wyrwał kołek z kieszeni, zapaliły się czerwone lampki, niemal oślepiające po tej ciemności, choć w rzeczywistości dość mdłe. W ostatniej chwili zdołał wyhamować uderzenie. Upadla plecami na pusty stół, zaciskając w dłoni krzyż. - Ty?! - zawołali jednocześnie. W tym momencie dobiegł ich krzyk od strony przedsionka.