Sandy już chciała odłożyć słuchawkę, ale Julianna ją powstrzymała. – I

Laura ma jakie takie pojęcia o scenicznej charakteryzacji, ale Lynn jest w tym znacznie lepsza i zdradza kilka tricków, o których Laurze nawet się nie śniło. Pół godziny przed planowanym rozpoczęciem próby jest już gotowa do wyjścia na scenę. W garderobie czeka kilkanaście dziewcząt, które - każda na swój sposób - radzą sobie z tremą. Niektóre milczą, inne paplają jedna przez drugą, jak na przykład Susan, występująca w roli Matyldy, narzeczonej księcia Alberta. A Sarah, mająca się wcielić w królową willid Mirtę, siedzi w kącie i płacze. Laura, która jeszcze godzinę temu ledwie wmusiła w siebie tosta, teraz wyjmuje z torby baton i gryzie go nerwowo. Jest kwadrans po dziewiątej, a próba ciągle jeszcze się nie rozpoczyna. O wpół do dziesiątej do garderoby wchodzi Julien Rousselin i oznajmia, że pracownicy techniczni teatru mają jakiś problem ze sceną obrotową, w związku z czym próba rozpocznie się dopiero o dziesiątej. Sarah wpada w histerię, Susan paple jeszcze bardziej, a Laura zjada drugi baton i sięga do torby po następny. Nie może zdjąć opakowania, więc rozdziera je, miażdżąc zawartość. Chce wpakować okruszki do ust, ale nagle stwierdza, że jest jej niedobrze i jeśli cokolwiek jeszcze zje, zwymiotuje. Do garderoby wpada Lynn, która dzisiaj pełni rolę inspicjentki i to do jej obowiązków należy dopilnowanie, by każdy z wykonawców w odpowiednim momencie pojawił się na scenie. - Laura, Trish i dziewczyny z zespołu! Za trzy minuty macie być w kulisach! 23 Laura jest zmęczona, ale szczęśliwa. Przeżyła pierwszą próbę kostiumową, w czasie której, mimo potwornej tremy, udało jej się skoncentrować na tyle, że nie popełniła żadnego znaczącego błędu. Pewnie, że w jednym z ecarte mogłaby nieco wyżej unieść nogę, a grand jete me miało tej lekkości, jaką - o tym była przekonana - mogłaby uzyskać. Ale zarówno Julien Rousselin, jak i Lynn byli z niej zadowoleni. Nawet - o dziwo - jej partner Phil po skończonej próbie powiedział: - Byłaś dzisiaj naprawdę niezła. - Dzięki. Ty też. Czuła wprawdzie, że w dwóch momentach chłopak miał jakiś problem z utrzymaniem jej w trakcie wysokiego podnoszenia, ale poradził sobie z tym na tyle zręcznie, że prawdopodobnie nikt poza nią tego nie zauważył. No i dziś, po raz pierwszy od kilku tygodni, nie miał swoich humorów. Laura myśli o tym, zatrzymując się przed czerwonymi światłami. Pasażerka stojącego na lewym pasie kabrioletu przygląda jej się z wyraźnym niesmakiem. Laura patrzy na siebie we wstecznym lusterku i wcale jej się nie dziwi. W lipcowe upalne południe sceniczna charakteryzacja wygląda groteskowo. Nie przejmuje się tym jednak. Uśmiecha się do kobiety, rozkładając ręce. Ta natychmiast odwraca głowę. Laura rusza spod świateł i zastanawia się, czy skoro i tak jest spóźniona prawie pół godziny do Greenwoodów, nie powinna zostać w teatrze dłużej i zmyć tej niepozwalającej oddychać skórze tapety. Gdyby próba rozpoczęła się punktualnie, zdążyłaby stawić się u nich o dwunastej. Na szczęście wczoraj, przewidując, że mogą być jakieś opóźnienia, wspomniała o tym, rozmawiając z Simonem. Uspokoił ją, obiecując, że zajmie się siostrą, i powiedział, żeby po prostu przyjechała wtedy, kiedy będzie mogła. Wcale więc nie musiała się aż tak śpieszyć. Teraz tego żałuje, zwłaszcza kiedy dociera na miejsce i przed domem spotyka panią Greenwood. Laura jest onieśmielona. Matka Grace dostrzega to i uspokaja ją. - Wszystko jest w porządku - mówi. - Simon uprzedził mnie, że dzisiaj możesz się spóźnić. Jest teraz z Grace na korcie. Przygląda się dziewczynie i... chyba się uśmiecha. Laura nie może w to uwierzyć, ale pani Greenwood naprawdę się uśmiecha. - Przepraszam za to. - Wskazuje ręką swoją twarz. - To nie jest mój codzienny makijaż. - Domyślam się. - Zależało mi na tym, żeby przyjechać do Grace jak najwcześniej, więc nie traciłam czasu na zmywanie charakteryzacji. http://www.bezantybiotykow.com.pl/media/ – Przestańcie! – Julianna nagle podniosła się z fotela. – Nie mogę już tego słuchać. Kate i Luke spojrzeli na nią zdziwieni. Nawet Emma przestała płakać. – Nie rozumiecie, że musimy trzymać się razem? – spytała z wyrzutem. – Trzymać się razem i sobie pomagać. Inaczej nigdy go nie pokonamy. – Nagle uniosła dłoń do ust. – O Boże! Już wiem, co robić! Jak mogłam nie pomyśleć o tym wcześniej?! – Odwróciła się z wyrazem triumfu na twarzy. – Senator Jacobson i Clark Russell! Dzięki temu dorwiemy Johna. – Senator William Jacobson? – powtórzyła zamyślona Kate. – Zdaje się, że zamordowano go w zeszłym roku, prawda? – Tak. Czytałam o tym w gazetach i wydało mi się to bez sensu. Pisali, że zginął w hotelu, a przecież zawsze zatrzymywał się u mojej

wielkimi, ufnymi oczami w kolorze nieba. Takie spojrzenie potrafiło skruszyć nawet najtwardsze serce. Ale nie jego. Co się, do diabła, z nim dzieje? Richard wstał i podszedł do łóżeczka. Przez jakiś czas wpatrywał się w małą. To moja córka, pomyślał. Sprawdź – Zawiodłaś mnie, Julianno. Bardzo zawiodłaś. – Zniżył głos: – Zwłaszcza po tym, czego cię nauczyłem o miłości i lojalności. Jak mogłaś? – Przepraszam – szepnęła. – Przepraszam. Potrząsnął głową. – To nie wystarczy. Byłaś niegrzeczna i jeszcze mi coś ukradłaś. Odrzuciłaś moją miłość. Jak myślisz, co teraz czuję? – Trącił ją lufą pistoletu. – No, jak mi jest z tym? – Źle – odparła łamiącym się głosem. – Fatalnie. – To już lepiej – powiedział nieco cieplej. – Złamałaś mi serce. Przełknęła ślinę, nie wiedząc, czy kolejne słowa przejdą jej przez ściśnięte gardło. – Wybacz mi, John. Nie chciałam... Nie sądziłam... Proszę, nie. Nie zwrócił uwagi na jej błagania i podszedł do niej z tyłu.