- Pan Swaggert potrzebuje wypoczynku.

którego parę razy spotkała. - No, i sędzia jest wkurwiony jak cholera. - Dość! - uciął McCallum szorstko. - Grajmy. - Dobrze już, dobrze. - Frank wciąż chichotał. - Ale nie próbuj zaprzeczać, McCallum, masz straszną ochotę na księżniczkę Cole i jakoś nie chce ci ona przejść. Bum. Coś mocno walnęło w stół. Zapewne pięść. - Zamknij się, Frank, do kurwy nędzy, bo ci wbiję zęby w gardło tak mocno, że wylezą ci tyłkiem. Kapujesz? - Hej, McCallum, on tylko cię podpuszcza. Uspokójmy się wszyscy i grajmy, dobra? - Jeb próbował załagodzić sytuację. - Starczy nam Jacka danielsa jeszcze na jedną, dwie kolejki, a potem ten, który wygra, może nas zabrać do White Horse, okej? Napięcie było elektryzujące. Nikt nie odpowiedział. Shelby wstrzymała oddech. Ręce miała wilgotne od potu. - Dobra - odparł McCallum basowym, chrypiącym głosem. - Obstawiam. Shelby była rozdygotana; żałowała, że nie przyszło jej do głowy jakieś inne miejsce na schadzkę. Ohydna rozmowa wciąż rozbrzmiewała w jej uszach i sprawiała, że ciarki przechodziły jej po plecach. Gdyby miała choć trochę rozumu, zawróciłaby, wsiadła do samochodu i pojechała do domu. Zapomniała o tradycji piątkowego pokera wśród niektórych pracowników rancza, którzy pili, grali w karty, a potem czasami jechali do miasteczka. Jeżeli teraz zawrócisz, nie zobaczysz się z Nevada. O, co to, to nie. Pełna determinacji, wyprostowała się i powoli ruszyła naprzód. Ukryta w ziemi, z dala od buczącego, błękitnego światła latami, przekradała się w stronę stajni, w której trzymano jej klacz, czempionkę Appaloosę. Musiała dziś 64 http://www.bolglowy.com.pl/media/ 121 układy, ale musiała to zrobić, jeśli miała zamiar odnaleźć Elizabeth, a na tym zależało jej przecież najbardziej. Po dziesięciu minutach między drzewami błysnęły światła reflektorów. Crockett zaczął ujadać, ale Nevada kazał mu się zamknąć i wyszedł z domu razem z Shelby. Shep wygramolił się z pikapa i Shelby odetchnęła z ulgą - nie przyjechał furgonetką, nie był nawet w mundurze. Ale kiedy znalazł się na oświetlonym pojedynczą żarówką ganku, zauważyła, że ma zaciętą minę, i zobaczyła jego zapadnięte oczy, kontrastujące z pełną twarzą. Jego górną wargę przysłaniał wąs, a kiedy spojrzał w oczy Shelby, kąciki jego ust wyraźnie stężały. - Dobry wieczór - powiedział powoli, przechylając głowę. Jeden policzek miał wypchany prymką tytoniu. - Shelby, słyszałem, że wróciłaś do miasteczka. Ile to już czasu? Jakiś tydzień? - Patrzył na nią, na jej pogniecioną sukienkę. Nevada nawet nie wsunął koszuli do spodni i chodził boso, ale jeśli Shep to zauważył, miał dość przyzwoitości, by tego nie komentować. - Niecały tydzień - uściśliła, bardzo zdenerwowana. Nigdy nie ufała Shepowi i nie zamierzała zmieniać swojego

profesjonalnie, trzymac sie jakiegos standardu. Pewnie w szpitalu - Alex podniósł rece, zaznaczajac w powietrzu cudzysłów - zakłada „maske lekarza”. - To dziwne. 71 - Byc mo¿e, ale tak jest. Sprawdź Nic nie widziała, nie mogła mówic, nie mogła... O Bo¿e, nie mogła ruszyc reka. Próbowała otworzyc oczy, ale nie była 8 w stanie uniesc powiek. Ka¿da wa¿yła tone i paliła oslepiajacym, ostrym bólem. - Pani Cahill? Pani Cahill? Ktos poło¿ył chłodna dłon na jej rece. - Pani Cahill? Słyszy mnie pani? Uprzejmy kobiecy głos zdawał sie dochodzic z bardzo daleka… z drugiej strony bólu. To ja? Ja jestem pania Cahill? Nie wydało jej sie to mo¿liwe, ale nie wiedziała dlaczego. - Jest tu pani ma¿. Chciałby sie z pania zobaczyc. Mój ma¿? Ja nie mam... Bo¿e, co sie ze mna dzieje? Trace