Wziął Jessicę w ramiona i poczuł, jakby napełnił go ogień. Oboje

- Rozumiem. - Przeniesiono ją do kostnicy szpitalnej. - Zmarła przez to, co się stało w Transylwanii - rzekła Nancy. - Boję się... - Chodźmy stąd - zadecydowała Jessica. - Przede wszystkim powinniście coś zjeść, szczególnie Jeremy. - Nie dam rady nic przełknąć - zaoponował. - Musisz jeść. Patrzył na nią martwym wzrokiem. - Po co? - Ponieważ ty żyjesz - rzekła cicho. - Chwilowo możesz nie mieć ochoty na to, żeby żyć dalej, ale żyjesz, a żywi potrzebują jedzenia. - Podniosła się i pociągnęła chłopaka za rękę, zmuszając go do wstania i nie dając mu czasu na dalsze protesty. Nancy wyglądała na zadowoloną, że ktoś się nimi zajął. - Dokąd idziemy? - Zabieram was do mojego gabinetu, zadzwonię, żeby przywieziono nam coś do jedzenia. Dwadzieścia minut później siedzieli oboje na kanapie w jej gabinecie, czekając na pizzę. Jeremy mruknął w pewnym momencie, że http://www.centrum-stylu.pl/media/ Bryan bez słowa podążył za nią. Ku swemu zaskoczeniu ujrzał stojącą na werandzie ogromnie zdenerwowaną kobietę, którą już gdzieś kiedyś widział. Ale gdzie? RS 294 - Nie wrócił na noc, ale wiem, że nie uciekł z domu - mówiła, ledwie powstrzymując szloch, więc Jessica uspokajającym gestem położyła dłoń na jej ramieniu. - To nie jest żądanie okupu. Nie wiem, co to znaczy, na policji nic mi nie pomogli, a tu jest pani nazwisko... No to przyszłam. Boże, co ja mam zrobić? Bryan przypomniał sobie, skąd zna tę kobietę. Myra Peterson, matka Jacoba, który miał się za wampira i od którego dowiedział się o zbiórce na cmentarzu.

jej, że nie idzie naturalnym krokiem. Gdy stanęła przed drzwiami, te się otworzyły. Bała się, że stanie oko w oko z bandą pijanych mężczyzn, zobaczyła jednak tylko odźwiernego czy raczej bramkarza. Nie był zbyt wysoki, lecz niezwykle barczysty. Uśmiechnął się uprzejmie. Sprawdź Odkąd Stacey wyszła z jego pokoju, siedział nieruchomo na krześle, cały czas tępo wpatrując się przed siebie. - Jeremy... Jęknął. - Nic nie słyszę. Wcale tego nie słyszę - rzekł głośno. Ale znowu usłyszał jej głos. - Proszę cię... Wiedział, że nie powinien tego robić, a jednak wstał, podszedł do okna i rozsunął zasłony. Za oknem była Mary, tym razem już nie naga, ale to niewiele pomogło, nadal wyglądała zjawiskowo. Wzięła skądś białą suknię, podobną do sukni ślubnej, odsłaniającą ramiona, podkreślającą kształt biustu i smukłość talii. Stała w powietrzu, biały materiał falował wokół niej, zdawała się niewinna jak sam anioł. Jeremy powiedział sobie, że widział podobne sceny na filmach, więc