w Imogen.

- Kiedy wróci? - Zuzanna widziała, że Mick najchętniej zatrzasnąłby jej drzwi przed nosem, i postanowiła być gruboskórną. - Mogłabym zaczekać. Mick z ciężkim westchnieniem odsunął się na bok. Nie zamierzał tracić energii na dyskusję ze Trujzanną (jak zwykł ją nazywać), która miała obsesję na punkcie własnej osoby i zawsze coś truła. - Pojechała do miasta. Potem ma odebrać dziewczynki. Zuzanna zamknęła za sobą drzwi. - Nie wiesz, czy ze szkoły wracają prosto do domu? - Trudno powiedzieć. - Mick zmierzał z powrotem do kuchni. - Zaczekaj, chociaż to może potrwać. Poszła za nim. - Nie chcę się narzucać. - Nie ma sprawy. - Wziął swoją kanapkę oraz butelkę budweisera, którą wyciągnął z dna lodówki, i wskazał jej czajnik. - Zrób sobie kawę, ja wracam do pracy. - Nie musisz się mną przejmować. - Nie zamierzam - odkrzyknął już z holu. - Aha, pies jest w ogrodzie. Bądź tak miła i wpuść go, jak wróci. - W porządku - odrzekła i dodała pod nosem: - Wałkoń. - Nie http://www.csf.net.pl/media/ - Idź spać, Imo. - Wiesz, że mam rację, no nie? - Idź spać. Problem w tym, że Imogen ma rację, myślała Flic już po wyjściu siostry. Rzeczywiście odkładała wszystko na później i czuła się strasznie osłabiona, ale powtarzała sobie, że lepiej się nie śpieszyć i złapać trochę oddechu przed następnym numerem. Jeszcze trochę czasu. Tylko trochę - żeby dojść do równowagi, przygotować grunt i wystartować. Wiedziała, że ma rację: musi zebrać wszystkie siły, bo kiedy już zacznie działać, nie będzie odwrotu. W niedzielny poranek do Matthew zatelefonował sam Phil Bianco i poprosił go o przybycie na pilną naradę przy Bedford Square. - Odmowa kosztowałaby mnie więcej niż to warte - powiedział

i przykro mi, że nigdy nie zobaczy efektu końcowego. - To będzie wspaniałe świadectwo jego życia - powiedziała Bella. - A właściwie obojga twoich rodziców. Stworzenie czegoś tak pięknego i kruchego w tak mało przyjaznym otoczeniu wymaga ogromnej wiary. - To samo można właściwie powiedzieć o miłości w małżeństwie - odpowiedział miękko. Bella popatrzyła na niego, odpowiedział spojrzeniem. Coś się zmieniło. Milczenie otuliło ich jak płaszcz, zamykając w niebezpiecznej bliskości. Gdyby teraz wziął ją w ramiona... Ale nie zrobił tego, tylko wstał. Sprawdź Matthew zamachnął się bez przekonania, nie trafił w piłkę ani w podkładkę, za to wyrwał z ziemi kawał darni. - Szlag by to trafił! - Wygląda, że masz dość tak samo jak ja - odezwał się znajomy głos ze szkockim akcentem. Obejrzał się i zobaczył Kat, nadal świeżą i w znacznie lepszym nastroju. - Czy to tylko moja wyobraźnia, czy też cała VKF przypadkiem pojawia się obok, gdy tylko sknocę kolejny strzał? - Paranoja - stwierdziła Kat. - Znowu! - Słucham? - Nic, co chciałabyś usłyszeć. - Tego nie wiem, ale zabrzmiało ciekawie.