Teraz wyciągnęła z torebki kartę-klucz i ruszyła do wejścia. Oczekiwała jakichś trudności, ale szklane drzwi otworzyły się natychmiast i bezszelestnie, jak gdyby stanęła przed bajkowym Sezamem. Karta okazała się nowoczesnym ekwiwalentem magicznych słów.

była trochę zła. Potem nazwała Alice „Wszechmogącą” i zawsze tak się do niej zwracała. — Zabawna historia — powiedziała lady Rothley, którą zawsze intrygowały anegdotki towarzyskie. — Ciekawa jestem, czy książę ją zna. — Myślę, że tak — stwierdziła Tempera. — Ale jeśli ci ją opowie, śmiej się, jakbyś nigdy jej nie słyszała. Zanim lady Rothley skończyła się ubierać i lokaj zapukał z wiadomością, że powóz czeka, było już dobrze po dwunastej. Nadszedł czas posiłku dla służby i Tempera musiała dołączyć do pokojówek. Kiedy zeszła, panny Briggs i Smith kończyły już jedzenie. Bardzo się spieszyły do swoich pokoi, by się położyć. Dzięki temu Tempera mogła skończyć obiad w spokoju i ciszy, rozkoszując się smakiem dojrzałego sera, według panny Briggs „wstrętnego”, i sałatki, której ani panna Briggs, ani Smith nie tknęły. 78 Nikt na świecie nie jest bardziej konserwatywny w zwyczajach i skłonny do uprzedzeń niż brytyjscy służący, http://www.cyklinowaniewarszawa.net.pl Sylwia cofnęła się od progu. - Proszę, wejdźcie. Oboje. - Groosi! - zawołała Flic. - Powinnaś wezwać policję! - Nonsens! Powiedziałam, wejdź, Matthew. Imogen przez chwilę zawahała się przy schodach, po czym czmychnęła na górę. - Widzisz? - oburzyła się Flic. - Groosi, proszę, wezwij policję! - Niech to szlag! - Chloe spojrzała na niego z wyrzutem i ruszyła za siostrą. Matthew zwrócił się do Sylwii. - Chciałbym zamienić z tobą słówko. 290 - To nie jest dobry pomysł - zaprotestowała Zuzanna.

Efekt był nie do wytrzymania. Trudno było rozpoznać słowa. W ogóle nie dało się tego słuchać. - Dobrze - uległa w końcu Shey. Tanner umilkł i kiwnął ręką na grajka. David natychmiast przestał grać. - Powiedz to jeszcze raz, przy świadkach. Sprawdź Zamknęła oczy i skupiła się na zadaniu. Położyć poduszkę na twarzy śpiącego. Przycisnąć. Mocno przycisnąć. Stłumiony krzyk... Szok przerażonego staruszka przenika do jej ramion i całego ciała... Drgają schowane pod kołdrą nogi... Wolna ręka zaciska się na jej ramieniu... a potem opada. Przyciska mocniej. Czeka. Już słabnie. Zaraz wszystko się skończy. - Ach, więc tu jesteśmy! - Ciepły głos Gity Khan rozległ się tuż pod drzwiami. Flic otworzyła oczy i upuściła poduszkę na podłogę. Stary John, bezpieczny i żywy, poruszył się na łóżku i otworzył oczy.