Zaczęła w niej szukać, drugą ręką owijając się

Ta myśl wcale jednak jej nie uspokoiła. Długo stała pod prysznicem. Potem wzięła słaby środek nasenny i położyła się. Leżała, wpatrując się w ciemności z szeroko otwartymi oczami, nasłuchując. Andy Latham był przekonany, że wrzucili mu na podwórko martwe ryby. A Dane zachowywał się bardzo podejrzanie... Spał z Sheilą, a potem ona zniknęła. Czytał o tym dusicielu. Ale przecież Dane nie może być winny... Dlaczego nie? Bo nie chciała, żeby był. W okno stuknęła gałąź. Kelsey omal nie wrzasnęła, lecz natychmiast zorientowała się, że to jedynie gałąź. Nie miała się czego bać, to logiczne, przecież przedtem tylko znajomi przestraszyli się siebie nawzajem. Koło domu nikt się nie kręcił. Logika nie miała tu jednak nic do rzeczy. Kelsey poczuła, że jest przerażona. - Jesse? - rzucił Dane do słuchawki. http://www.dentysta-krakow.net.pl/media/ - Sheila, ja nadal cię lubię. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Znów się uśmiechnęła. - Nigdy mnie nie kochałeś - stwierdziła nagle. - Spojrzała przed siebie i dodała: - Oboje chcieliśmy się stąd wyrwać, a proszę, znów tu jesteśmy. Kochałeś ją, prawda? Tę kobietę w St. Augustine? Co jest we mnie nie tak, Dane? - zapytała od razu, nie dając mu szansy na odpowiedź. - Sheila, z tobą nic nie jest nie tak. Po prostu nie mieliśmy wspólnych zainteresowań, w ogóle czegoś wspólnego. Pokręciła głową, patrząc przed siebie.

- Czy pani jest...? - urwała. - Nie, nie jestem wampirem. - Nie, oczywiście, że nie - powiedziała szybko Nancy, bardzo zakłopotana. - Ale byłam nim - dokończyła z uśmiechem pani domu. - Wejdźcie, proszę. Sprawdź spała, przynajmniej nie był sam. Mary również nie była sama, czuwała nad nią Jessica, co z jakiegoś powodu było ważne, przynajmniej Jeremy tak to odczuwał. On też wreszcie zasnął, lecz spał niespokojnie, gdyż wciąż słyszał nieustanny szum wiatru, który zdawał się szeptem powtarzać jedno i to samo słowo. Wampir... Ale przecież wampiry nie istnieją. Istnieją... Ogarnął go strach, próbował się obudzić. Otworzył oczy, lecz nie miał pewności, czy na jawie, czy we śnie. Nad nim ktoś stał - mężczyzna w szerokoskrzydłym kapeluszu i długim skórzanym podróżnym płaszczu. RS 60