długość miejscowości, ulokowały się liczne sklepy, oczywiście była też tradycyjna knajpa i trochę innych budynków. Gdzieniegdzie wciąż stały słupki do wiązania koni. Droga zmieniła się w żwirówkę z prześwitującymi plamami starego asfaltu. Przejechali główną ulicą, upewniając się, że istotnie we wsi jest tylko jeden kościół. Za nim znajdował się cmentarz z licznymi krzyżami i grobowcami. Nie dało się dostrzec, czy między kościołem a cmentarzem biegnie jakaś alejka, ale Milla założyła, że jest tam dość miejsca dla samochodu. - Nie ma gdzie zaparkować - mruknął Brian, kierując jej uwagę z powrotem na ulicę. Miał rację: miejsca było w bród, ale stając tutaj, za bardzo rzucaliby się w oczy. - Wracajmy pod knajpę - odparła. Stało tam sporo samochodów, także ciężarówek i półciężarówek. Nikt nie zwróci uwagi na jeszcze jedną. Brian kiwnął głową i powoli minął kościół, skręcając w przecznicę. Skręciwszy jeszcze raz, obrał kierunek na knajpę. Zaparkowali pomiędzy chevroletem monte carlo, rocznik 1978, a oryginalnym volkswagenem garbusem. Czekali, obserwując ulicę. Z 36 knajpy dobiegał głośny hałas, ale na zewnątrz dostrzegli tylko psa http://www.dentystawroclaw.edu.pl Wzdłuż całej ulicy stały zniszczone i pordzewiałe samochody, ale Diaz znalazł miejsce do zaparkowania. Wysiadł, przypiął sobie broń do uda i sprawdził, jak pistolet wychodzi z kabury. Zadowolony, obszedł auto i otworzył drzwi Milli. Wysadził ją z samochodu i zamknął drzwi na kluczyk. Jego spojrzenie napotkało wzrok ponurego mężczyzny patrzącego na nich z odległości około dziesięciu metrów. Diaz dał mu znak, lekko przechylając głowę na bok. Facet podszedł do nich ostrożnie. an43 210 - Jeżeli wrócę i zobaczę, że mój samochód jest w porządku, dostaniesz sto dolarów. Amerykańskich. Jeżeli ktoś go tknie, znajdę
- Czego? - spytała w końcu zniecierpliwiona. Zamyślił się, jakby rozważając odpowiedź. Wybierając jedno odpowiednie słowo spośród wielu innych. - Cierpienia - powiedział wreszcie. an43 Sprawdź naprawdę minęło już prawie siedem tygodni, bo Susanna wciąż, jak na złość, miała jakieś nagłe przypadki. A David miał już ochotę wyć do księżyca. Żeby nie zwariować, zaspokajał się sam, ale to był tylko żałosny substytut. Otworzyła oczy i spojrzała na niego leniwie. - Cześć, Doogie * - zamruczała. - Myślisz o jutrzejszej nocy? Zaśmiał się i z powodu „Doogiego", i tego, jak celnie czytała w jego myślach. Chociaż... To nie było nic nadzwyczajnego. Przecież przez ostatnie dwa miesiące myślał prawie wyłącznie o seksie. * Aluzja do wyświetlanego również w Polsce serialu Doogie Howser - lekarz medycyny o nadzwyczajnie uzdolnionym młodym lekarzu (przyp. tłum.). an43