nazwac. - Znowu ten niewesoły smiech. - Czemu chcesz, ¿eby przyjechał? - spytała Cissy. Marla dopiero w tej chwili zdała sobie sprawe, ¿e jej córka tak¿e znajduje sie w pokoju. - Skoro tak go nie znosisz? - To nieprawda, kochanie. Ja tylko... nie aprobuje tego, co robi. - Jasne, tato. Ale co cie obchodzi, co on robi, jesli nie wchodzi ci w droge? Dobre pytanie, pomyslała Marla, czujac, ¿e znowu odpływa. Miała ochote znowu zapasc w głeboki, spokojny sen, ale nikt nie odpowiedział Cissy i w pokoju zapanowała pełna napiecia cisza. - Dlaczego nikt nie chce o nim rozmawiac? - spytała w koncu Cissy. - Czasem mi sie wydaje, ¿e jego imie to słowo na cztery litery, czy cos takiego. - Bo jest - baknał Alex. - Tak jak twoje - odparła Cissy dosc głosno, by wszyscy to usłyszeli. - Nie ma o czym mówic - powiedziała Eugenia. - Bracia nie zawsze sie ze soba zgadzaja. http://www.dobra-medycyna.net.pl reflektorami. To dało mu kilka sekund wiecej, a liczyła sie ka¿da sekunda. Wiedział, ¿e kierowca zacznie hamowac i skreci, ¿eby go wyminac. Droga była mokra, Marla Cahill 315 musiała gwałtownie skrecic kierownica i wcisneła hamulec. Udało jej sie nie wpasc na człowieka na drodze, ale uderzyła w barierke. - Janet myslała głosno, mówiac coraz szybciej, w miare jak scena wypadku rysowała jej sie w wyobrazni. - Barierka była w tym miejscu słabsza, pamietasz? Jakby była niedawno zespawana, ale Departament Dróg nie wie nic o ¿adnych naprawach w tym rejonie. - Wiec sadzisz, ¿e ktos zespawał barierke w tym miejscu specjalnie po to, ¿eby ja osłabic, a nie wzmocnic czy naprawic?
- Damy znać. - Nevada napełnił swoją szklankę i znowu utkwił wzrok w Shelby. - Mów dalej. Poczuła, że sztywnieją jej plecy. Starała się mówić jak najciszej. - Ty i ja. Mieliśmy dziecko - wyznała. Sięgał właśnie po orzeszka i jego ręka zastygła w powietrzu. Zmrużył oczy i patrzył na nią jak sparaliżowany, z takim natężeniem, jakby brał ją na cel. - Co? - wychrypiał. Sprawdź pochylajacego sie nad nia, widziała jego ekstatycznie wykrzywiona twarz. Zdawało jej sie, ¿e czuje jego silne uda miedzy swoimi nogami, ¿e piesci jego posladki, a on wypełnia jej ciało całym soba w odwiecznym rytmie, coraz mocniej, coraz szybciej... jeszcze... jeszcze... Nagle wokół niej zawirował swiat... Nie mo¿e oddychac... nie potrafi myslec... czuła, ¿e całe jej ciało pokrywaja drobne kropelki potu. Jego wargi, o Bo¿e, musi sie odwrócic i pocałowac go wreszcie... musi rozpiac mu spodnie i... Pietro wy¿ej zaskrzypiały jakies drzwi, a po chwili zamkneły z cichym trzaskiem. Nick znieruchomiał.