Jeśli chciał ją nastraszyć, to zupełnie mu się to nie

Malinda otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Poczuła ucisk w żołądku. Ogarnęły ją dziwne uczucia, podobne do tych, z jakimi obudziła się dziś rano. Jego ręka na jej talii, jego ciało przyciśnięte do jej pleców. Żaden mężczyzna nie dotykał jej tak mimochodem, a równocześnie tak intymnie. Nigdy żaden mężczyzna nie odważył się podejść tak blisko. Malinda zacisnęła mocno ręce na brzegu zlewu. - Znakomicie sobie poradziłaś z tymi karami. Następnym razem na pewno dobrze się zastanowią, zanim spróbują jakichś figlów. Malinda spojrzała na niego zdziwiona. Następnym razem? Czyżby spodziewał się, że po klęsce wczorajszego wieczora nadal będzie chciała uczyć jego dzieci? Sprawa jest przegrana. Tylko jak się z tego wyplątać? Zanurzyła ręce w zlewie i wyciągnęła następny talerz. - Ta nasza umowa - zaczęła, nerwowo przełykając ślinę, nie wiedząc co zrobić, by nie urazić jego ojcowskiej dumy. Jack wyjął jej z rąk talerz i leciutko naciskając http://www.dobra-ortopedia.net.pl jak widać, to ci nie odpowiada. Nie lubisz tego. – Zmusił ją do rozsunięcia nóg. – Dobrze, bądź więc taka jak inne. Wszedł w nią jednym mocnym ruchem. Julianna krzyknęła z przerażenia. Wchodził w nią raz za razem, a ona widziała tylko jego zaciętą twarz. Robił to tak, jakby chciał zrobić dziurę w jej macicy i zniszczyć nienarodzone dziecko. Po chwili klęknął, ale koszmar jeszcze się nie skończył. Teraz odwrócił Juliannę na brzuch i wbił palce w jej biodra, przyciągając ją do siebie. Znowu poczuła go w sobie. – No i jak ci się podoba, księżniczko? – wydyszał. – Lubisz robić to w taki sposób, moja mała?

– Właśnie. Kelnerka przyniosła kanapki. – Przygotowanie się do takiego procesu to chyba ciężka sprawa? – Aż zadrżała. – Czy nie chodzi o tego faceta, który pokroił swoją dziewczynę na kawałki? Media nazwały jego klienta ,,Doktor Śmierć’’, zarówno z powodu samego przestępstwa, jak i dlatego, że Robert Wellever Sprawdź Julianna uważała, że dziewczynka wygląda jak czerwona ropucha i nie chciała mieć z nią więcej do czynienia. Odwróciła wzrok i poprosiła położną, żeby zabrała dziecko. Ellen, która towarzyszyła przy porodzie, przejęła maleństwo. Julianna patrzyła, jak szefowa fundacji delikatnie bierze noworodka, i nagle poczuła, że łzy szeroką strugą płyną po jej twarzy. Zaczęła się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje. Nie mogła tego zrozumieć. Ellen odwiedziła ją po porodzie w schludnej szpitalnej salce. – Cześć, jak się czujesz? – Jestem zmęczona. – No jasne. Po takim porodzie. Mogę wejść? – Oczywiście. To dla mnie? – spytała na widok wazonu z piękną różą