7

prychnęła Barbara. Plato opadł obok niej na kolana. – Wie pani co, pani Allen? Radziłbym trochę rozwagi. Postrzeliła mnie pani dzisiaj już dwa razy, więc na pani miejscu starałbym się bardziej mnie nie denerwować. Ma pani szczęście, że dobrze znoszę ból. – I tak mnie nie postrzelisz. Jesteś profesjonalistą. Jeśli już strzelasz, to po to, żeby zabić. – Jestem praworęczny i zostałem postrzelony w prawe ramię. Jeśli będę musiał strzelać lewą ręką, to kto wie? Mogę chybić i trafić panią na przykład w nogę. – Nienawidzę takich drani jak ty! – krzyknęła z furią Barbara. – I tak trzymać. A co zamierza pani przyjaciel Mowery? Barbara zacisnęła usta. Było jej zimno od wilgoci i nade wszystko pragnęła, by deszcz wreszcie przestał padać. – Dobrze – mówiła Lucy, przechylona nad krawędzią skały. – Krok po kroku. Ostrożnie. Boże, oddałabym wszystko, żeby się tam znaleźć zamiast ciebie. – Powiedz jej, żeby sobie wyobrażała, że ma amputowaną tę http://www.dobra-protetyka.com.pl/media/ więcej niż tylko pociągiem fizycznym, zrobiło się jej ciepło na sercu. Ona też tak myślała, choć sama przed sobą nie śmiała się do tego przyznać. Pierce wypowiedział to głośno, a ona poczuła dziką, szaloną radość. Jednak rozsądek szybko doszedł do głosu. Opamiętała się. Pierce instynktownie wyczuł, że jego propozycja nie spotka się z pozytywnym odzewem. Widziała to po jego oczach. Choć nic nie powiedziała, jedynie jego imię, zdradził ją głos. Nie chciała go urazić, ale nie ma innego

tego jako wymówki? Chcesz wyjechać, choć wiesz, że jesteśmy sobie przeznaczeni? Przełknęła ślinę. Najpierw namawiał, by została na próbę, teraz mówi, że są sobie przeznaczeni, choć celowo trzymała się od niego jak najdalej... - Jak na kogoś, kto przez całe życie uchodził za doskonałość, Sprawdź - Może rzeczywiście to będzie farsa i zrozumiem, jeśli nie przyjdziesz. Sam nie jestem pewien, czy się pojawię... przynajmniej trzeźwy. Tą uroczystością będzie mój ślub. Książę Jerzy... - Co? - krzyknął Christopher. - Ślub? Niedawno wróciłeś! Przywiozłeś narzeczoną z kontynentu? Włoszkę? - Nosi twoje dziecko? - dorzuciła babka. Widać miała o nim coraz gorsze zdanie. - Nie. I jest Angielką. Poznałem ją... niedawno. - Dobry Boże, czyżby zaledwie wczoraj? - Przebywam w Londynie od kilku dni, ale byłem dość zajęty. - Na to wygląda - stwierdziła Augusta cierpko. -