- Przepraszam, panno Gallant - wymamrotał Jeffries i uciekł.

- Obawiam się, że będzie pani musiała wrócić do piwnicy, panno Gallant. Wyciągnęła szyję, ale nie zobaczyła jego twarzy. - Czy to znaczy, że ty również jesteś wtajemniczony? Ukucnął. - Niestety tak. - Kamerdyner o takiej reputacji? Niemożliwe, żebyś brał udziału w porwaniu i więzieniu kobiety w piwnicy. - Zwykle nie robię takich rzeczy. - Ale... - Proszę wrócić do środka, panno Gallant. Nie wróciłaby, nawet gdyby nie utknęła. - Nie! Pomóż mi natychmiast. Potrząsnął głową. - Jeśli pozwolę pani uciec, lord Kilcairn będzie bardzo nieszczęśliwy. - A co ze mną? Mam tak wisieć? - Ciszej, jeśli łaska, panno Gallant. Pani Delacroix może panią usłyszeć. A wtedy znajdziemy się w wielkich tarapatach. Wyglądało na to, że wszyscy w Balfour House potracili rozum. - Już jesteś w wielkich tarapatach, Wimbole. Zmarszczył brwi. http://www.dobrabudowa.biz.pl - Ach, to. Podeszła bliżej. - Tak, to. Postawiłeś na swoim, Lucienie. Nie chcę, żeby przyszłe pokolenia cierpiały tylko dlatego, że jestem upartą idiotką. Powstrzymał się od pytania, czy ma na względzie dobro ich wspólnych dzieci. - Czy tylko to chciałaś mi powiedzieć? Oblała się rumieńcem. - Nie. Chciałam... żebyś wiedział, że skorzystałam z twojej rady. - Rady? Po policzku spłynęła jej łza. Lucienowi mocniej zabiło serce. - Tak - wyszeptała drżącym głosem. - Poszłam zobaczyć się z wujem. Tego się nie spodziewał, ale z drugiej strony Alexandra zawsze była nieprzewidywalna. Pod wpływem impulsu wyciągnął rękę i otarł jej łzę.

by co to wszystko miałoby znaczyć? — Nie mam pojęcia. I to właśnie mnie martwi. Chodzi o to, że gdy śpimy — ona schodzi na ó$ł. Wymyka się z po- koju dzieci, po czym ześlizguje się cichuteńko po scho- dach. — Ale po co to robi? Sprawdź Nic dziwnego, że Robert nie chciał z nim rozmawiać na ten temat. Wszyscy znali jego stosunek do małżeństwa. Tylko przykre okoliczności zmusiły go do zastanowienia się nad ożenkiem. Nie zamierzał jednak wspominać Ellisowi o swoich planach. Przynajmniej do czasu, aż znajdzie odpowiednią kandydatkę. - Tak. - Robert popatrzył na niego czujnie. - I co? Masz coś złośliwego do powiedzenia? Lucien wysączył porto do dna. - Czego szukasz w kobiecie? - Nie martw się, Kilcairn, znajdę ją bez twojej pomocy. - Źle mnie zrozumiałeś. Jestem po prostu ciekaw, jaka kobieta, według ciebie, nadawałaby się na wice - hrabinę Belton. - Po prostu jesteś ciekaw? - Tak.