- O, Boże - szepnęła, przysuwając się nieco do Luciena Balfoura.

przetrwać wszystko. Niedawno widziałem siedmioletniego robota Allied, stary Model 3-S. Trochę pogięty, nadal jed- nak pełen werwy i animuszu. Chciałbym zobaczyć w akcji jeden z tych tanich robotów, jakie wypuszcza Protecto- -Corp. Niech no by tylko spróbował zmierzyć się z t y m tuta j. Z trudem panując nad sobą, Tom zadał kolejne pytanie: — Ale dlaczego? Po co to wszystko? Jaki przyświeca wam cel? Chodzi o rywalizację między robotami? Sprzedawca zawahał się. Niepewnie zaczął znowu wer- tować swój bloczek. — Tak, proszę pana. Chodzi o współzawodnictwo. Świetnie pan to ujął. Konkretnie chodzi nam o w pełni uda- ne współzawodnictwo. Roboty Allied Domestic nie tylko dotrzymują kroku przeciwnikowi, one go unicestwiają. Przez ułamek sekundy Tom w ogóle nie zareagował na słowa sprzedawcy. Zrozumienie przyszło dopiero po chwili. —- Teraz już pojmuję — powiedział. — Innymi słowy, każdego roku maszyny muszą być wymienione, bo są prze- starzałe. Nie są dość dobre, wystarczająco duże i silne. Je- http://www.dobre-budownictwo.net.pl/media/ jedną z nich. W końcu na niego zerknęła i nagle zrozumiała, dlaczego siedzi w obecności dam. Stłumiła niestosowny chichot. - Tak - poparła go skwapliwie. Gdyby ciotka Fiona wiedziała... - Czy mogę przekazać paniom wieść, milordzie? - Oczywiście. - Panno Delacroix, zdaje się, że będzie pani mogła tańczyć walca na przyjęciu urodzinowym. Rose wytrzeszczyła oczy. - Co? Alexandra skinęła głową. - Dzięki staraniom kuzyna zostaniesz dziś po południu przedstawiona księciu Jerzemu, a ponieważ wieczorem jest przyjęcie u Almacków...

- Nie chciałem pani zranić. - Proszę się nie wysilać. - Dobry Boże, jeszcze nigdy nie tańczyła z tak doskonałym tancerzem. - Przeczy pani własnym lekcjom. Czy nie mówiła pani, że mam starać się być miły? - Nie chcę o tym rozmawiać. Proszę tylko, żeby pan więcej nie rozdrażniał Virgila. Przez chwilę sunęli po parkiecie w milczeniu. Niemal zapomniała o wrogich Sprawdź - Nie. Ale zanim harpie rozgłoszą nowinę, musimy wszyscy odbyć pewne spotkanie. - Z kim? - Z księciem Jerzym. Rose zostanie mu przedstawiona dziś po południu. Osłupiała. - Pan sobie ze mnie żartuje. Lucien uniósł brew. - Bogactwo daje pewne przywileje. - Wiem, ale czy Rose nie jest dzisiaj zaproszona na piknik w Hyde Parku? Hrabia dopił kawę. - Już zawiadomiłem Roberta o odwołaniu spotkania. Później mi podziękuje, że go uratowałem. Znowu był dawnym sobą, lecz Alexandra dobrze pamiętała jego wcześniejsze zachowanie.