- Owszem, zrobiłam sobie małą wycieczkę. Mam nadzieję, że nie ma w tym nic niestosownego?

gniew. Koniecznie musi się jej pozbyć, zanim ta nędznica zdoła wszystko zniszczyć. Jak śmiała tutaj wtargnąć? - Czemu zawdzięczam twoją wizytę, milady? - Czy tak się wita dobrą znajomą? - Eva podeszła do niego i nadstawiła mu uróżowany policzek do pocałunku. Alec cofnął się odruchowo. - Ach, co za brak względów! - upomniała go z pełnym wyższości uśmiechem i lekko uderzyła złożonym wachlarzem po ręce. - Brakowało mi cię. Dlaczego nie zatrzymałeś się na Black Lion Street wraz z twoimi niemądrymi przyjaciółmi? Co, znów jesteś w złym humorze? Powinnam to była przewidzieć. Robisz się wtedy taki pociągający! - Uszczypnęła go żartobliwie. - Czego chcesz? - Tego samego, co zawsze, mój miły. Ciebie! - Eva zaniosła się głośnym śmiechem. - Wybierasz się, rzecz jasna, na bal u Lievenów? Potrzebuję eskorty. Przyjdź po mnie o dziewiątej. Alec wpatrywał się w deseń dywanu, z trudem opanowując chęć wyrzucenia jej za drzwi. - Myślałem, że masz... nowego przyjaciela. - Ach, młodego Jasona? - Eva zatrzepotała wachlarzem i westchnęła. - Nie. On był dobry jedynie... na przystawkę. Ty za to... - Wyciągnęła się na wyściełanej sofie, krzyżując stopy. - Jesteś potrawą dla smakoszy. http://www.doktor-leczenie.com.pl swojego batonika, milknąc nagle, czego Krystian nawet nie zauważył. Był zbyt zaabsorbowany myśleniem o Adamie. Następnego ranka całą godzinę poświęcił na sam wybór stroju. Musiał przecież wyglądać obłędnie, skoro miał pojawić się u swojego księcia. Założył więc swoje ulubione, czerwone rurki, obcisłą, czarną bluzkę z krótkim rękawem i jakimś napisem, a na szyję krawat w czerwono-czarną kratę. Uśmiechnął się zadowolony do swojego odbicia, zakładając na ręce rzemyki. Podkreślił jeszcze oczy czarną kredką, aby wydawały się większe, co i tak niewiele pomogło. Nie cierpiał siebie za malutkie oczka. Wydął jeszcze usteczka, smarując je błyszczykiem. Włosy lekko nastroszył, używając odrobiny żelu, aby nie opadły. No! Tak mógł pokazać się swojemu księciu! Odwaga opuściła go dopiero, gdy stanął pod drzwiami mieszkania Adama. Ze

lepszym! No dobra… Może nie takim pierwszym lepszym, przecież wystarczy tylko spojrzeć na Sebastiana! Chodzący seks… Ale Książę przecież nie był gorszy! Ba! Był lepszy! Tylko jakoś w tamtej chwili, gdy szatyn się do niego nachylał i całował jego wąziutkie wargi pokryte lepkim błyszczykiem, cudowna postać Adama się rozmyła. Westchnął cicho w wydatne usta Sebastiana, czując jego szorstką dłoń na karku. Sprawdź poduchę ramionami, rycząc jak małe dziecko. Już go nawet makijaż nie obchodził, najwyżej będzie mieć brudną pościel. Po kilku minutach słabości, podniósł się do siadu, ocierając nadgarstkiem czarne od kredki łzy. To wszystko przez tego blondyna! Na pewno to jego wina! To przez niego książę go nie chce! Jego dłoń aż zacisnęła się ze złości na kołdrze. Miał ochotę rozszarpać tamtego przystojnego mężczyznę. Ale najpierw musiał się komuś wyżalić. Sięgnął po telefon, wybierając znany mu z pamięci numer. - Karol – pociągnął nosem. – On mnie nie chce! – wybeczał do słuchawki, znów się rozklejając. – On mnie nie chce, rozumiesz?! - Kto? – zapytał podenerwowany chłopak. Rzadko kiedy jego przyjaciel tak się zachowywał i dzwonił do niego zapłakany. - Książę! Nie chce mnie, bo ma innego!