kabina prysznicowa na poziomie podłogi, tak by mo¿na było

wilgoc, osiadajaca jej na policzkach. Nagle znieruchomiała. Wydawało jej sie, ¿e w oknie na górze dostrzegła jakis ruch, jakis cien. W jej pokoju? Przecie¿ dopiero z niego wyszła... Rozpoznała jednak wzór na zasłonach... Ale kto mógł byc teraz w jej sypialni? W domu nie było nikogo poza słu¿ba. Tak, to jasne. Na pewno w jej pokoju ktos sprzata. Pokojówka zabrała sie do codziennych porzadków. A zreszta, co to ma za znaczenie? Przecie¿ ona niczego nie chce ukryc. A jednak... Marla ponownie spojrzała na to okno, ale cien zniknał. Zła na siebie, ¿e dała sie poniesc wyobrazni, wło¿yła kaptur na głowe i ruszyła w strone tej czesci ogrodu, gdzie rosły ró¿e. Kwiaty ju¿ dawno przekwitły, z ziemi sterczały tylko krótkie, cierniste łodygi. Nagle Marla odniosła wra¿enie, ¿e ktos ja obserwuje. Poczuła, jak krótkie włoski na szyi je¿a sie z przera¿enia. Odwróciła sie gwałtownie i znowu spojrzała w okna domu. Tak, jest tam. Cien, zarys ludzkiej sylwetki. Teraz czai sie w innym pokoju... po drugiej stronie ich apartamentu... u Aleksa? Ale przecie¿ drzwi do jego pokoju były zamkniete. Sama sie o http://www.doktor-na-zaraz.com.pl o wschodzie słonca. Czuł nieznosny ból w boku, ale usmiechnał sie słabo, czujac jej łzy na swoich rekach. - Gdzie byłas? - spytał. - Własnie miałam ci zadac to samo pytanie. - Kylie głosno pociagneła nosem. - Napedziłes mi porzadnego stracha, Cahill. - Jak sie czujesz? - A ty? - Spojrzała uwa¿nie na jego twarz. - Zle wygladasz, wiesz o tym. 469 - Czuje sie jeszcze gorzej. Kylie zasmiała sie i ujeła go za reke. - Dzieki Bogu, ¿e jestes taki twardy.

że w dzieciństwie mieli tylko siebie. Połączyła ich praca na roli u dziadka, który zasypywał ich cytatami z Biblii równie często jak uderzeniami paska. Wtedy ze strachu przytulali się do siebie. Aż pewnego dnia Ross zauważył, że Mary Beth rosną piersi. Pocałował ją i wsadził rękę do jej majtek, kiedy miała dwanaście lat. Mary Beth krzyczała jak opętana. Dziadek omal nie zatłukł go na śmierć, a potem zabrał malca do rowu irygacyjnego, gdzie omal nie utopił Rossa na oczach ich psa. Wpychał głowę Rossa pod wodę, aż piekły go płuca; gdy udawało mu się zaczerpnąć powietrza, dziadek znowu Sprawdź tym ¿yc? O Bo¿e, nie... prosze, nie. Nie bede w stanie ¿yc z takim brzemieniem... Przełkneła sline i skarciła sie duchu za to u¿alanie sie nad soba. - Prosze mi powiedziec, co zdarzyło sie tamtej nocy. - Doszła do wniosku, ¿e woli najgorsza nawet prawde od ocenzurowanej wersji rodziny. Spojrzała twardo na policjanta. - Chce znac prawde. - Prawde, cała prawde i nic, tylko prawde? Co to miało byc, jakis kiepski ¿art? Wzruszyła ramionami. - No... chyba tak. - To stary, telewizyjny frazes dotyczacy procedury sadowej - wyjasnił. Marla zdała sobie sprawe, ¿e ciekaw był jej reakcji.