chciał tego. Choćby z tego powodu, że Milla była już bardzo znaną

właściwy zapach, chwycenie tropu... W sumie minimum cztery godziny Dla chorego dziecka w upale, bez wody - to bardzo dużo. Baxter rzucił okiem na swoje notatki. - No dobrze, Millo, zorganizujmy twoich ludzi. Joann podała mu listę nazwisk, którą dołączył do trzymanych w ręku papierów. Potem wywoływał ludzi dwójkami, odhaczał na kartce i dawał szczegółowe instrukcje. - Wy dwoje: kierujcie się prosto na góry - powiedział do Diaza i Milli. - Pan wygląda mi na dobrego tropiciela, a Milla ma prawdziwy szósty zmysł do szukania dzieci. Może chłopiec rzeczywiście pobiegł za jakimś psem. Podał wszystkim rysopis Maksa: czarne włosy, piwne oczy, biała koszulka Blues Clues, dżinsy, sandałki. Potem wysłał ich w drogę. Oboje szybko i bez słowa ustalili równe tempo, idąc głównie po łysych trawnikach i alejkach, czasem kucając i kładąc się na ziemi, by zaglądać pod samochody, krzaki, zarośla - wszelkie miejsca, gdzie mógł schować się chłopiec. Co kilka metrów Milla wołała głośno Maksa po imieniu, po czym zatrzymywała się na chwilę, nasłuchując. an43 http://www.dragonmc.pl/media/ an43 248 fałszywy akt urodzenia. Znam nazwiska mężczyzn, którzy go porwali. Jeden z nich nie żyje, ale za to drugi... Przerwała. Bez Diaza szanse odnalezienia Pavona spadały praktycznie do zera. Ale może Diaz właśnie robił to, co wychodziło mu najlepiej: tropił. Pani Edge wyglądała na osłupiałą. - Ty... Naprawdę to wszystko odkryłaś? Ostatnio? Nic o tym nie powiedziałaś przez telefon. - Dowiedziałam się tego dopiero w zeszłym miesiącu - Milli zrobiło się głupio, że nie dzwoniła do rodziców przez ponad miesiąc.

zaczepiłem. - Zdarza się i najlepszym. - Pan nie zaczepił. - O, prawie. Milla słuchała tej wesołej pogawędki i dziwiła się swobodnym odpowiedziom Diaza. Najwyraźniej nie był aż takim samotnikiem, jak Sprawdź - Jeżeli masz na myśli True Gallaghera, to odpowiedź brzmi: „nie". - Oj, słyszałam coś innego - uśmiechnęła się lekko Susanna, w jej niebieskich oczach tańczyły figlarne chochliki, - On spróbował, ja odmówiłam. To wszystko. - Słyszałam, że w sobotę wieczorem odprowadzał cię do samochodu. - Owszem. I tyle, nic więcej. - Dajże spokój, czemu się z nim nie umówisz? Przecież to... - Susanna zawahała się, po czym dokończyła zmysłowo: - Prawdziwy mężczyzna. Przez duże „M". - Wiem. Poza tym jest sponsorem Poszukiwaczy - Co znaczy, że...?