patrzyła na nia twarz obcej kobiety.

ramiona, ale tym razem łagodnie, i postawił ja na nogi. Jego oddech pachniał tytoniem. - A teraz... posłuchaj... - Patrzył na nia stanowczo. - Tom zostanie... na jakis czas. Tylko na jakis czas. Dopóki nie poczujesz sie lepiej. Dobrze? Zastanawiajac sie, czy nie popełnia błedu, wolno skineła głowa i pozwoliła sie objac. Poczuła na policzku miekka wełne jego marynarki i na chwile przymkneła oczy. - No dobrze. Na jakis czas - zgodziła sie, usiłujac wzbudzic w sobie jakies uczucie dla tego człowieka, jej me¿a i ojca jej dzieci. Szukała w sobie jakiegos sladu po łaczacej ich przecie¿ kiedys miłosci i namietnosci, jakiegos dobrego wspomnienia, czegokolwiek, co mogłoby ja przekonac, ¿e kiedys wydarzyło sie miedzy nimi cos szczególnego. Z trudem powstrzymała cisnace sie do oczu łzy, czuła, ¿e wszystko jest nie tak, jak byc powinno. Zło¿yła cnotliwy pocałunek na policzku Aleksa. Mo¿e jednak uda im sie jakos uratowac rozpadajacy sie zwiazek. 180 Alex objał ja ramionami i przycisnał do piersi, ale i tym razem Marla nie poczuła nic. Kompletnie nic. W przypływie http://www.e-medycynaizdrowie.com.pl/media/ - Uważaj na siebie. - Będę uważała. - Jeżeli znowu otrzymasz anonimowy telefon albo będziesz miała jakieś kłopoty... Do diabła, powinienem pojechać z tobą. - Dam sobie radę. Ty zajmij się wszystkim tutaj. Pogadaj z Levinsonem. Odszukaj Pritcharta. - Shelby.. Och Boże, czyżby znowu miał zamiar ją pocałować? Wyszarpnęła rękę, a Nevada nie nalegał. - Mówię poważnie, Shelby. Nie rób niczego ryzykownego. Najbardziej ryzykowne rzeczy zrobiłam z tobą. - Powiedziałam, że będę ostrożna, i dotrzymam słowa. Ty też uważaj na siebie, Nevada. - I poszła do samochodu. Nie pożegnała się i nie patrzyła, jak Nevada idzie w stronę swojego wozu, a potem odjeżdża. Usiadła za kierownicą cadillaca, zdmuchnęła włosy z twarzy i poprawiła lusterko wsteczne, w którym na moment mignęły jej zaczerwienione policzki i błyszczące oczy. - O, tak, no i jesteś idiotką. Kompletną, skończoną idiotką. - Musiała

kafejki, i postanowiła go zaczepić. Usadowiła się w takim miejscu, żeby widzieć wejście do restauracji, w której Findley umówił się ze swoim klientem. Czekając, wypiła trzy szklanki lemoniady. Findley miał się spotkać z klientem o pierwszej. Dochodziła trzecia. Shelby ponownie zerknęła na zegarek, zamieszała lemoniadę w szklance i obserwowała frontowe drzwi lokalu. Minęło kolejne dziesięć minut i pomyślała, że zaraz zwariuje. Stolik obok niej był pusty przez kilka minut. Potem usiadła przy nim kolejna para, sądząc po tym, jak blisko zestawili krzesła i jak splatali dłonie po stołem, bardzo zakochana. Częściowo zasłaniali Sprawdź piwa i upił łyk. - Była taka piekna... pamietasz przecie¿... - Głos mu sie załamał, jakby w nagłym przypływie bólu. 21 Nick nadal mu nie ufał. Popijał piwo i próbował przestac myslec o kobiecie, która niemal zrujnowała mu ¿ycie. Patrzył na wiszacy nad najwe¿szym odcinkiem zatoki most, który umo¿liwiał ruch samochodowy wzdłu¿ wystrzepionej linii wybrze¿a, ale oczyma duszy cały czas widział Marle... zachwycajaca, rozesmiana, dowcipna Marle. - Oprócz tego, ¿e mo¿e stracic pamiec, nic jej nie bedzie? - Poza tym, ¿e nie bedzie ju¿ wygladała tak jak przedtem? - To nie ma znaczenia. - Dla niej bedzie miało.