zajeździe, nieważne jak obskurnym, i wrzucimy coś gorącego na

dzieckiem, typem odludka, do tego stopnia, że matka prowadzała go na wszelkie możliwe badania psychologiczne. Jednak nie wykryto u niego autyzmu, niedorozwoju umysłowego ani żadnej innej przypadłości, która mogłaby powodować, że chłopiec tylko siedział i patrzył na ludzi, bardzo rzadko włączając się do rozmowy czy do zabawy Wiedział, że matka bardzo się martwi, a później, że sama czuje się niepewnie w obecności syna. Nawet to nie zmieniło ani na jotę jego zachowania. Obserwował ludzi. Patrzył, jak ich twarze i ciała zadają kłam wypowiadanym słowom. Nie był wcale bierny, jak sądziła matka. Kiedy nie patrzyła lub spała, on buszował po domu, po podwórku, po okolicy Najlepiej czuł się w nocy, jak drapieżniki. Od czasu, gdy jako berbeć zdołał sam dosięgnąć klamki, wymykał się nocami na zewnątrz i zwiedzał świat. Wolał zwierzęta od ludzi. One były szczere. Uczciwe. Żadne zwierzę, nawet wąż, nie umiało kłamać. Ich mowa ciała wyrażała prawdziwe myśli i uczucia. Diaz bardzo to szanował. W wieku około dziesięciu lat został odesłany przez umęczoną matkę do ojca, do Meksyku. Jego stary nie przejmował się specjalnie an43 http://www.e-medycynaizdrowie.info.pl/media/ Diaz cofnął dłoń. Jego twarz była nieruchomą maską, w oczach miał tylko lód. - Jest coś między tobą a Gallagherem? - zapytał. Uderzyła go. W ramię, w rękę, potem złapała torebkę i walnęła go w głowę. an43 185 - Niech cię szlag! - krzyknęła łamiącym się głosem. - O mało nie dostałam przez ciebie zawału! Rozkleiła się zupełnie: po policzkach pociekły jej łzy strachu i ulgi. Drżąc, osunęła się na krzesło przy stoliku z lampą. Niezdarnie przeszukiwała torebkę w poszukiwaniu chustki. Tymczasem twarz Diaza wyrażała wreszcie jakieś emocje:

Zresztą pewnie właśnie dlatego Diaz dał jej taką armatę: nie trzeba będzie poprawiać. Od dziesięciu lat śniła o tym, jak zabija Pavona, chciała to zrobić. Chciała udusić tego gada gołymi rękami. Ale zawsze wyobrażała sobie, jak zabija go w afekcie, w przypływie emocji, a nie z zimną krwią. Pavon miał umrzeć tej nocy. Jeśli nie zginie z ręki Milli, zabije Sprawdź 398 kolejny krok. Udało się umówić dość wcześnie, w związku z tym zadzwoniła na lotnisko i zarezerwowała bilet na lot z Charlotte o osiemnastej. Jutro wieczorem będzie we własnym domu. Pierwszy raz od... nie pamiętała. Na pewno od ponad tygodnia. Następnego dnia spała tak długo, jak się dało. Zjadła późne śniadanie, obejrzała kilka porannych talk-show w telewizji, wzięła prysznic, umyła włosy i poświęciła sporo wysiłku ich uczesaniu. Potem zrobiła sobie delikatny makijaż. Chciała efektownie się zaprezentować. Wybrała prostą granatową spódnicę i bluzkę z długimi rękawami w morskim kolorze, z pasującymi granatowymi guzikami. W tym stroju wyglądała kobieco, a zarazem profesjonalnie. Zawsze