Wygrałem turniej. Dla ciebie.

- Dlaczego z Angielką? Lieven nachylił się ku niemu. W jego spojrzeniu błysnęła niechęć. - Bo wielki książę Kurkow jest teraz o wiele popularniejszy w Londynie niż w Petersburgu. - Sądziłem, że dawny przyjaciel cara cieszy się względami na jego dworze. - Cieszył się, lordzie Alecu. Cieszył - poprawił go Lieven znacząco. - Aha. Może mi pan wyjaśni... - To tylko dworskie plotki, ale przed kilkoma miesiącami Kurkow podobno nadużył tej przyjaźni. Miał powiedzieć podczas przyjęcia, i to nie w gniewie, tylko całkiem chłodno, że car źle rozegrał tę wojnę. Wypomniał mu, że dał się Bonapartemu wyprowadzić w pole po traktacie w Tylży, jawnie obciążając jego cesarską wysokość winą za francuską inwazję i pożar Moskwy. - Niech to licho! - Alec zagwizdał z cicha. - Tak się nie mówi do władcy Rosji. Powiedziałem mu to. - Proszę mi wybaczyć... słabo się orientuję w polityce, ale czy Kurkow nie miał jednak trochę racji? Gdyby car nie zaufał Napoleonowi, wojnę można byłoby wygrać bez takich strat. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że car w sześć miesięcy później wygnał Kurkowa do jego wiejskiego majątku. Gdyby nie dawna przyjaźń, książę z pewnością skończyłby na Syberii. http://www.eco-terra.pl Właśnie w takich sytuacjach dochodzi między mężczyznami do pojedynków, cherie. - Poczuł, że cała drży. - Nie zrobiłam nic złego! - Spodobałaś mu się i wiesz o tym dobrze. - Powiódł wargami po jej szyi. - A w dodatku, moja droga, ja także to wiem. - Zostaw mnie! - Pchnęła go łokciem w pierś, ale jej nie puścił. Opór, jaki mu stawiła, nie był w gruncie rzeczy przekonujący. - Nie mam pojęcia, gdzie przez cały ten czas przebywałeś i z kim! Czy ta wstrętna kobieta przyszła na bal? Bo jeśli właśnie dla niej tak długo tam zabawiłeś, przysięgam, że... Obrócił ją ku sobie i zamknął jej usta pocałunkiem. - Nie byłem z nikim. Już ci przecież mówiłem, że jestem tylko twój. A ty moja. Widocznie trzeba ci o tym przypominać! - Czy to męska zazdrość? Spojrzenie Becky drwiło z niego, rzucało mu zuchwałe

sobie udział w turnieju za zaszczyt. Proszę mnie wpisać na listę. Westland po raz kolejny uszczypnął córkę w policzek. - Łatwo ci to przyszło, co? Gdy w ciasnym przejściu między stajniami rozgorzała walka, Becky nie mogła uwierzyć własnym oczom. Alec dokonywał istnych cudów. Zdumiewała ją jego zręczność, szybkość i zajadłość. Miał rację. Nie doceniła go. Drugi z Kozaków nadal usiłował odciągnąć ją na bok, ale ona oglądała się wciąż ze Sprawdź - Chcę wracać do pałacu - odezwała się Bella. - Nie czuję się dobrze. - Oczywiście. Wydam ludziom rozkazy i zaraz odprowadzę panią do samochodu - rzekł Emmett. - Co się stało? - zapytał suchym, służbowym tonem, gdy odeszli na tyle daleko, by nikt nie mógł ich usłyszeć. Kolana jej drżały, ale zapanowała nad nerwami. Krótko zdała mu relację z przebiegu zdarzeń. - Co za cholerny pech! - zdenerwował się. - Trudno, jakoś z tego wybrniemy. Najważniejsze, że historia trzyma się kupy. Edward ma opinię wyborowego strzelca. Muszę tylko jakoś go ugłaskać. - Westchnął ciężko, wiedząc, że sprawa nie będzie łatwa. - Jutro rano omówimy szczegóły i przygotujemy wersję, którą przedstawisz Blaque'owi. - On mi nigdy nie wybaczy - szepnęła. Emmett domyślił się, że nie miała na myśli Blaque'a. - Spokojnie. Edward nie jest pamiętliwy. Wścieknie się, że nie został wtajemniczony w całą sprawę, ale na pewno nie będzie winił za to ciebie. - Obawiam się, że się mylisz. Od dwóch godziny siedziała nieruchomo przy oknie i wpatrywała się w gęsty mrok ogrodu. W pałacu było cicho jak makiem zasiał. Cullenowie na pewno wrócili już z teatru, ale ona tego nie słyszała. Pokoje gościnne umieszczone były w najspokojniejszej części budynku. Domyślała się, jak Edward zareagował na wyjaśnienia Emmetta. I nie miała żadnych złudzeń, że to właśnie ją obarczy całą winą. Trudno. Nie zamierzała tłumaczyć się ani przepraszać za to, kim jest. Jeśli będzie musiała, potrafi znieść jego gniew. Kochała go. Nawet gdyby miała prawo powiedzieć mu o tym, pewnie i tak by nie uwierzył. Dziś wieczór była gotowa za niego umrzeć. Nie tylko z poczucia obowiązku, nie tylko z powodu honoru, ale przede wszystkim z miłości. Dobrze, że on nigdy się o tym nie dowie, Tak będzie lepiej i bezpieczniej dla nich obojga. Jeszcze nie zakończyła swojej misji. Zrezygnowana, opuściła głowę. Niespodziewanie zatęskniła za Londynem. Za chłodem, wilgocią i zapachem Tamizy. Nie zapukał do drzwi. Uznał, że czas dobrych manier, formalności i grzecznego zabiegania o jej względy minął bezpowrotnie. Gdy wszedł, siedziała przy otwartym oknie. Zwinięta w fotelu, położyła ramiona na parapecie i na nich oparła głowę. Rozpuszczone włosy opadały ciężką kurtyną na białą koszulę nocną. Wyglądała jak marzycielka podziwiająca urodę księżycowej nocy. Niestety, Edward nie dowierzał już w temu, co widział. A tym bardziej temu, co czuł. Kiedy stuknęły drzwi, skoczyła na równe nogi. Nie spodziewała się go o tej porze. Sądziła, że będzie chciał pomówić z nią rano. Wystarczyło jedno spojrzenie na jego twarz, a miała pewność, że musi spodziewać się najgorszego.