dzień - ciągnął Pierce. - Należy się jej trochę

Och! Odmowa nie wchodziła w rachubę, skoro sama podsunęła ten pomysł. - Nie domagam się przeprosin - odparła lekkim tonem. - Zadowolę się wyjaśnieniem. Już dotarli do rzędu uchylonych okien balkonowych i pozostawało jedynie wymknąć się przez jedno z nich. Egzotyczny ogród lady Franton od lat cieszył się zasłużoną sławą i gdyby nie to, że Victoria dobrze go znała, w nocy zgubiłaby się dwadzieścia stóp od domu. Rozmieszczone tu i ówdzie pochodnie oświetlały kamienne alejki, które dochodziły do ścieżki biegnącej wokół małego stawu. Przypuszczała, że teraz Althorpe wycofa się z zabawy. Pewnie tylko się z nią drażnił. Nikt nie uprowadza na oczach zgromadzonych córek hrabiego z sali balowej, żeby je uwieść. Jednocześnie miała nadzieję, że spełni obietnicę. Zapomniała o nudzie. Marzyła o tym, żeby jego dotyk rozpalił jej zmysły tak jak wcześniej głos i słowa. - Pańskie wyjaśnienie, milordzie? - ponagliła go. http://www.endometrium.com.pl późnym wieczorem odprowadził gości do powozu, Victoria z niecierpliwością czekała na niego w holu. - Lubię twoją rodzinę - stwierdziła. Sinclair zerknął na kamerdynera. -Dziękuję, Milo. Już nie będziesz dzisiaj potrzebny. Sługa się ukłonił. - Dobranoc, milordzie. - Dobranoc, Milo - powiedziała Victoria z uśmiechem. Kamerdyner złożył pracodawcom jeszcze jeden ukłon i ruszył w stronę pomieszczeń dla służby. Gdy zniknął z widoku, Sinclair odwrócił się do żony. - Chodź - powiedział i skierował się ku schodom. - Ja tylko chciałam ci pomóc.

– Jak to: co? – Przecież wiesz. – Nie rozumiem, Lucy. O co ci chodzi? – Wiem, że nie przyjechałeś tu tylko ze względu na mnie – powiedziała szybko, nie bawiąc się w żadną dyplomację. – Miałeś jakieś inne powody. Sprawdź do szyb w oknach na piętrze, a ona przez chwilę zastanawiała się, która z nich jest następną Vixen. I czy jej córka kiedyś będzie uczyć się w tej szkole. Dwie mile od Akademii Panny Grenville przystanęła na szczycie wzniesienia. Kręta droga była pusta jak okiem sięgnąć. Victoria obliczyła, że jeśli utrzyma dobre tempo, a pogoda się nie zmieni, dotrze do Londynu przed nocą. - Nie traćmy czasu, Pimper... Na odległym wzgórzu raptem ujrzała czterech jeźdźców. Puls jej przyspieszył. Idiotka, zbeształa się w duchu. Otaczały ją ziemie lorda Haverly, więc mogli to być jego ludzie, goście albo zwykli podróżni.