obchodziło, kto to pisał.

cię polubiłem i zaintrygowałaś mnie. Jestem ciekawy z natury i chciałem dowiedzieć się o tobie czegoś więcej. A potem uświadomiłem sobie, że się o ciebie martwię. Naprawdę nie było w tym żadnych złych pobudek. - A co z Christopherem? - To co innego. Wyczułem, że coś jest nie tak z wami obojgiem, i szczerze mówiąc, nagle przestałem mu ufać. Była zbyt wstrząśnięta, by się odezwać. - Przepraszam, Lizzie. Wiem, że gdybym nie wścibiał nosa w wasze sprawy, Clare nie wiedziałaby nawet o twoim istnieniu. Musiała jeszcze chwilę odczekać. - A powiedziałbyś mi o tym, gdybym cię nie zapytała? - Tak sądzę... w stosownej chwili. - Uśmiechnął się leciutko, złośliwie. - Może tylko dlatego, że i tak prawdopodobnie wszystko by się wydało. - Przynajmniej szczerze! http://www.endometrium.info.pl Dobrze, że Dean tu jest, ona ma świetny kontakt z takimi maluchami. Jim zdecydowanie lepiej radził sobie z babciami. 56 O wpół do czwartej w Marlow Christopher odebrał telefon od Jane Meredith: wieczorem przywożą do Beauchamp jakiś pilny przypadek. - No nie wiem - zaczął, ale widząc, że Lizzie daje mu znaki, urwał. - Poczekaj chwilę, Jane, dobrze? Żona coś do mnie mówi. - Tylko tyle, żebyś jechał, skoro jesteś potrzebny - powiedziała Lizzie. - Jack ma się już znacznie lepiej. - Byłbym spokojniejszy, gdyby temperatura mu bardziej

- Miała trzydzieści jeden lat. - Trzydzieści jeden! - wykrzyknął. - Ależ to znaczy, że... - Miała piętnaście, kiedy mnie urodziła - dokończyła Maggie i dodała dobitnie: - Nie, nie była mężatką. - Nie pytałem o to. Sprawdź dlatego postanowiłam panią sprowadzić, bo może zechce pani wysłuchać i nie wniesie skargi na Mike'a... - Clare skręciła w lewo. Szła teraz bardzo szybko; Lizzie zdążyła odczytać nazwę ulicy: Dock Street. - Mike jest taki dobry! - Clare wciąż gadała jak nakręcona. - Tak bardzo go potrzebuję, zwłaszcza teraz, bo spodziewam się dziecka, dlatego tak mi zależy na pani pomocy... - Jest pani w ciąży? - Tak. Nasze pierwsze dziecko umarło. Lizzie od razu zmiękło serce. - Tak mi przykro... - Więc teraz pani rozumie?