stwierdziła, że rozmowa odebrała jej apetyt.

szukał stosownej okazji. - Nowy mężczyzna - zaproponował Andrews. - Zbyt oczywiste. Zastosował tę sztuczkę w przypadku Mandy, a potem z moją matką. Podniósł stawkę, jeśli chodzi o moją matkę, ale jednocześnie udawał kogoś, kto otrzymał jeden z organów Mandy. - Kapitalnie! - Doktor Andrews aż zamrugał z wrażenia. - Podobno byłam najmądrzejsza z nich - mruknęła Kimberly, zastanawiając się głośno. - Mandy i mama na pewno tak by mu powiedziały. Jestem osobą poważną, zawsze chciałam pracować w wymiarze sprawiedliwości. To ja zaczęłam się uczyć sztuk walki w wieku ośmiu lat, lubiłam futbol i broń... - Nagle zaniemówiła, kiedy zaczęła kojarzyć związek z pewną osobą w jej życiu. Uroczy instruktor strzelania, który pół roku temu zjawił się na strzelnicy, na której ćwiczyła - Doug James. - Ma pani jakiś pomysł? - Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. - Lepiej uważać niż potem żałować, panno Quincy. Uśmiechnęła się i odparła: - To pierwszy frazes, jaki usłyszałam z pana ust. Myślałam, że pan ich w ogóle nie zna. W każdym razie zarejestrowałam to. Doktor Andrews też się uśmiechnął. http://www.endometrium.info.pl/media/ błagam, uciekaj stamtąd! - Nie mam zamiaru cię słuchać! - krzyknęła. Mimowolnie spojrzała w stronę niezasłoniętych okien. Nagle poczuła się bezbronna. A jeśli Quincy już tam był? Albo tamten sprawca, albo więcej jadowitych węży? Boże! Czuła się zmęczona. Bardzo zmęczona. Gdzie Montgomery? Teraz już nie była sobą. - Pomyśl, Glenda - ciągnął z uporem Quincy. - Jesteś mądrą i inteligentną agentką. Podobnie jak ja. Miałbym stworzyć taki skomplikowany plan, a potem wykorzystać własny papier listowy do zamówienia ogłoszeń? Miałbym dokonać takiego brutalnego morderstwa w Filadelfii, a potem napisać wiadomość własnym charakterem pisma? A w ogóle po co miałbym dokonać tych zabójstw? Co bym na tym zyskał? - Może chciałeś się pochwalić? Może miałeś dość codziennej roboty?

ale zbieg okoliczności jeszcze nie oznacza spisku. Najważniejsze jest to, że Miguel siedzi w więzieniu w Kalifornii. Nie będzie miał okazji, a poza tym wątpię, czy jest aż taki inteligentny. - Co z kuzynem? - spytała Rainie. - Z Millosem? Co mianowicie? Rainie usiadła. Skoro rozmowa dotyczyła maniakalnych zabójców, znów Sprawdź Rainie odchyliła się z krzesłem do tyłu. Nie była zadowolona, ale dalszy opór nie miał sensu. Quincy wrócił do głównego tematu. – Czeka nas jeszcze jedno – oznajmił. – Jeśli sprawcą jest człowiek z zewnątrz, musimy zarzucić szerszą sieć, bo niewykluczone, że wciąż się kręci po okolicy. – Masz na myśli Bakersville? – zapytała z niedowierzaniem Rainie. – Nie, Bakersville jest za małe, żeby obcy nie zwrócił na siebie uwagi. Szukałby raczej jakiegoś pobliskiego miasta, może większej miejscowości turystycznej, gdzie mógłby zbierać plotki w lokalnych barach. Prawdopodobnie śledziłby w prasie i telewizji postępy śledztwa, wypytywał o nie ludzi i w ten sposób przeżywał te chwile na nowo. Powinniśmy skontaktować się z okolicznymi posterunkami policji. Niech pogadają z pracownikami hoteli i barmanami. Czy tragedią w Bakersville szczególnie interesuje się ktoś przyjezdny? Biały mężczyzna w wieku od dwudziestu pięciu do czterdziestu pięciu lat, który prowokuje dyskusje na temat strzelaniny lub zadaje zbyt wiele pytań. Coś w tym rodzaju.