- Na zakupy. - Flic milczała przez chwilę. - Izabela chciała kupić

- Skoro jesteś gotowa, to może pójdziemy przodem? - zwróciła się Chloe do Flic. - Dobrze. Chyba ci to nie przeszkadza, Zuzanno? Zuzanna zawahała się, ale nagle pomyślała o rzadkiej okazji do rozmowy w cztery oczy z Imogen. - Jasne, że nie, tylko pamiętajcie, żeby zachowywać się spokojnie przy Groosi. Nie wolno jej teraz martwić. - Nie jesteśmy głupie - odparła Chloe. - Wiem. Napiła się mocnej kawy i poszła na górę. Nasłuchiwała chwilę pod drzwiami Imogen, ale z pokoju nie dobiegał żaden dźwięk, więc postanowiła się odświeżyć i ubrać. Potem wróciła do kuchni. Wpuściła Kahlego, upiekła dwie grzanki z pełnoziarnistego chleba, nalała szklankę soku pomarańczowego, ustawiła to wszystko na tacy razem z pojemnikiem miodu i zaniosła na górę. Balansując tacą na jednej ręce, zapukała do Imogen. 304 - Czego? - spytał rozdrażniony głos. - To tylko ja. - Zuzanna otworzyła drzwi. - Przyniosłam ci małe co nieco. Chyba nie masz nic przeciwko temu? http://www.epompyciepla.biz.pl Co do jego własnej sytuacji, to „nieprawdopodobne" było łagodnym określeniem. A Jack Crocker wciąż nie odpowiadał na telefony. 258 - Nie zawiadomiła policji - oznajmiła Flic Imogen, kiedy Chloe brała kąpiel. - Zuzanna także, a myślałam, że zrobi to na własną rękę po tym, co jej powiedziałam. Ale zdaje się, że Groosi chce najpierw porozmawiać z tobą, a potem zdecydować sama. - Nie chcę o tym rozmawiać. - Imogen miała w oczach strach. - Ani z Groosi, ani z nikim innym. - Właściwie nie musisz nic mówić. Przerabiałyśmy to, Imo, wiesz, co masz robić. Jesteś zbyt zszokowana i nie chcesz do tego wracać. Wszystko będzie dobrze, tylko odegraj to jak należy. W najgorszym

Zza drzwi dobiegały jakieś głosy. - Nie rozumiem - powtórzył. A potem cofnął się od szyby i jeszcze raz spojrzał na kobietę, która przez niecałych osiem miesięcy była jego żoną. Osiem miesięcy, tyle co nic. Zaledwie początek. Miał ochotę krzyczeć. Kiedy wrócił do domu, konstabl nadal stał w ciemności. Skinął Sprawdź znalazła czystą ściereczkę. Sylwia, która poszła za nimi razem z wnuczką, pobladła nagle i osunęła się na drugie krzesło. - Nic ci nie jest? - wykrztusił Matthew. - Mnie? - Zaśmiała się chrapliwie i pokręciła przecząco głową. Patrzyła, jak Zuzanna kuca przy nim i bada ranę. - Bardzo źle to wygląda? Głęboka ta rana? - Mam nadzieję, że tak - powiedziała mściwie dziewczynka. - Chloe, na miłość boską... - Dość głęboko utkwiło - orzekła Zuzanna. - Naprawdę nie wolno go wyciągnąć? - Ta zasada dotyczy raczej długich ostrzy, więc... - Zuzanna przyjrzała się jeszcze raz i poruszyła niepewnie piórem. - Wyciągaj! - zdecydował Matthew. - Po prostu wyjmij to