nie do zniesienia. Mary poczuła się nagle opuszczona i niepocieszona. Podciągnęła

Sanders. – To polisy warte miliony i dobry prawnik będzie przekonywał, że można na tym zarobić, a stracą tylko firmy ubezpieczeniowe. – Ale wtedy składki ubezpieczeniowe pójdą w górę, podatki pójdą w górę i znowu odbije się to na całej ludności. – Myślisz zbyt logicznie, Rainie. Dzieciom stała się krzywda. System zawiódł. Trzeba kogoś obwinie. Lata dziewięćdziesiąte niczego cię nie nauczyły? Policja to zawsze pierwszy obiekt ataku i najlepszy kozioł ofiarny. Rainie pokręciła głową. Nie cierpiała prawników. Wszystko komplikowali. I wydawało im się, że pieniądze stanowią panaceum na wszelkie problemy. Nie możesz tylko opłakiwać dziecka, zarób jeszcze na jego śmierci. Podeszła do biurka, trąciła łokciem Sandersa, żeby wyniósł się z jej miejsca i energicznie powróciła do bieżących spraw. – A więc – zaczęła, nie odrywając wzroku od obu mężczyzn – rano spotkałam się w Portland z ekspertami od balistyki i z panią patolog. Sanders, czy jest coś, o czym chciałeś mi powiedzieć, czy może mam najpierw dać ci w zęby, a potem zadawać pytania? Detektyw stanowy wzruszył ramionami. – Ach, chodzi ci o tę „tajemniczą łuskę”? – Do diabła, nie udawaj idioty. – Spece od balistyki mają z nią pewien problem. Nie znaleźli śladów na zewnątrz, za to wykryli jakąś substancję w środku. http://www.fizjoterapeutka.com.pl z psem. Zdziwił się na widok samochodu tak wczesnym rankiem, tym bardziej że samochód pędził prosto na niego. Skręcić! Skręcić! Boże, skręcić! Amanda Jane Quincy szarpnęła kierownicą... Samochód pędził przed siebie. Jej ukochany wciąż trzymał rękę na kierownicy, trzymał bardzo mocno. Czas się zatrzymał. Niczego nie rozumiejąc, Mandy popatrzyła na ukochaną twarz. W oknie ujrzała przelatujący ciemny kształt. Zobaczyła też pas bezpieczeństwa na jego silnej, szerokiej piersi. Usłyszała, jak mówi: - Pa, słodka Mandy. Kiedy już znajdziesz się w piekle, pozdrów ode mnie ojca. Explorer uderzył w mężczyznę. Łubu-du-bum! Krótki okrzyk. Samochód pojechał dalej. I kiedy już myślała, że wszystko będzie dobrze - w końcu nadal była cała, w końcu nadal byli cali - z ciemności wynurzył się słup

– Daj spokój, Rainie. Walt mówił, że to nie była zabawa. Takie wielkie bestie śmigają naprawdę szybko. Chuckie jest teraz twoim dłużnikiem, co? Rainie spojrzała na żółtodzioba, który wciąż nadymał się niczym indyk, żeby zwrócić uwagę Cindy. – Myślę, że Chuckie boi się mnie teraz jak cholera. Staruszkowie znowu się roześmiali. Po chwili Frank pochylił się nad stolikiem z błyskiem w niebieskich oczach. Zamierzał Sprawdź funkcjonariusze lepiej znali mieszkańców miasteczka, a poza tym nauczyciele i rodzice zapewne woleliby współpracować z nimi, niż z policją stanową. Rainie nie miała nic przeciwko temu, żeby Abe zbadał miejsce przestępstwa. Wiedziała, że potrzebuje pomocy. Ale nie mogła i nie powinna była rezygnować z kierowania śledztwem. I w ogóle nie ma o czym mówić. A przynajmniej tak jej się wydawało jeszcze o siódmej rano. – Zawaliłaś sprawę – oznajmił Sanders, najwyraźniej zniecierpliwiony, że nie dotarło to do niej za pierwszym razem. – Jesteś niedoświadczona, nie radzisz sobie. – Zabezpieczyłam miejsce zbrodni i aresztowałam mordercę. Rzeczywiście powinnam się wstydzić. – Stratowałaś miejsce zbrodni – poprawił ją kąśliwie. – Mój Boże, wpuściłaś sanitariuszy. Nigdy nie widziałaś ich w akcji? Trzeba było jeszcze zaprosić straż pożarną i wyprawić przyjęcie.