79

- Mowy nie ma. Jules, pamietaj, ¿e mamy nasza mała umowe. Nie chcemy wszystkiego spieprzyc. - Ale ja nie chce isc do wiezienia. - Nie pójdziesz do ¿adnego wiezienia, mała. Oni tylko próbuja cie zastraszyc - powiedział, nagle nienaturalnie rozdra¿niony. Nick zaczał sie zastanawiac, czy smarkacz nie jest przypadkiem na prochach. Mo¿e sie czegos nawachał. Albo pali maryche. 384 - Przekonasz sie. - rzekł Walt. - Co to za umowa? Z kim ja zawarliscie? - Jules nic wam nie powie. - Ona sama umie mówic. - Nick patrzył na dziewczyne. - Niepotrzebne ci sa takie problemy. I pomysl o swojej mamie. Julie z trudem przełkneła sline i zaczeła wyskubywac nitke z poreczy swojego fotela. - Sama nie wiem. - Jules, prosze, to dobry układ, nie spieprz tego. - Robert potarł dłonia ramie dziewczyny, a gdyby jego wzrok mógł http://www.ford-puma.com.pl/media/ otwartych jeszcze paczek. Z koszyka stojacego na nocnym stoliku wysypywały sie kartki z ¿yczeniami szybkiego powrotu do zdrowia. - Pani tesciowa chciała, ¿eby zobaczyła pani to wszystko po obudzeniu, ¿eby pani wiedziała, jak bardzo wszyscy sie za pania stesknili - wyjasniła Carol, osłuchujac Marle stetoskopem. - Wszystko w normie. Temperatura, cisnienie, puls... wszystko. - Wsuneła stetoskop do kieszeni i wzieła do reki no¿yczki do ciecia drutu, le¿ace na stoliku obok szklanki z woda, dzbanka i paczki chusteczek higienicznych. - Ten przyrzad mo¿e sie pani wydac zbedny, ale jesli w któryms 63 momencie zacznie sie pani zbierac na wymioty, prosze

Paterno spróbował jeszcze kilku kombinacji, dodajac brode, zmieniajac kolor i linie włosów nad czołem, ale ¿aden z tych wizerunków nic Marli nie mówił. - Musi pan pamietac, ¿e ja nie pamietam nawet własnej rodziny -przypomniała, sfrustrowana. - A pan? - Paterno spojrzał na Nicka, który nachylił sie Sprawdź - Czyżby? Ja tak nie myślę. A ty, Shelby? W co wierzysz? Czy ty też na mnie czekałaś? - Idź do diabła, McCallum! - W powietrzu czuć było wielkie napięcie. - Może i pójdę - odparł, a potem uśmiechnął się złowrogo. - Właściwie to ja już tam byłem, no nie? Ale teraz przyszła kolej na kogoś innego, co? Teraz Nevada ma wreszcie swoje piekło. - A ty go wrobiłeś, prawda? - sapnęła Shelby, nie czując już przed nim strachu. Podeszła bliżej do drzwi; od mężczyzny, który ją zgwałcił, dzieliła ją tylko cienka siatka. - Guzik mnie obchodzi, że nie możesz być sądzony drugi raz za tę samą zbrodnię. Jeśli wrobiłeś Nevadę, to przysięgam, że cię dorwę i dopilnuję, żebyś otrzymał wyrok, na jaki zasługujesz. - Nie, nie rób tego. - Vianca gwałtownie pokręciła głową. - Hm, śmiało, dziewczynko. - Jego oczy błyszczały złośliwym podnieceniem. - Przekonajmy się, jak to teraz z 191 tobą jest. Jeśli dobrze pamiętam, byłaś najlepszą dupą, jaką kiedykolwiek zaliczyłem. A ta twoja córka... czy i ona nie mogłaby być moja?