się tak nie wydawało.

Po chwili spała w najlepsze. Burza po godzinie przeszła w gwałtowną ulewę. Światło gazowych latarń wzdłuż Oxford Street z trudem przenikało przez strugi deszczu. West Endem toczył się samotny elegancki powóz, ciągnięty przez kare konie. Czterech pasażerów należało do śmietanki londyńskiej socjety. Postawni, przystojni młodzieńcy mieli reputację ryzykantów i bon vivantów. Nieskazitelnie ubrani, rozparci na obitym jedwabiem siedzeniu, rozmawiali i śmiali się hałaśliwie. - Przestaniesz wreszcie potrząsać tym przeklętym kubkiem do kości? - Nie! Chcę się odegrać po przegranej u Molineux. I zamierzam cię ograć jeszcze dzisiejszej nocy, mój stary. Innych zresztą też! - Nie wystarczy, że poderwałeś mi kochankę? Och, właśnie! Jakże się miewa? - Doskonale, tylko że zepsułeś ją do cna. Zrobiła się z niej diabelnie droga dziwka. Daj mi znać, jeśli chcesz ją sobie wziąć z powrotem! - Dziękuję, nie trzeba. Wybuchnęli śmiechem. Ci młodzi libertyni żyli, jak im się podobało, nawykli do luksusów i całej armii służby, która spełniała każdą ich zachciankę. Poznali się i zaprzyjaźnili w Eton, jeszcze jako chłopcy. Pojedynkowali się bez przerwy i uwodzili kobiety tuzinami. Mimo to socjeta wielbiła ich bałwochwalczo. Gdy zjawiali się na przyjęciu, dodawało mu to blasku, gdy czymś gardzili, wszyscy szli za ich przykładem. Tego wieczoru zjawili się, choć dosyć późno, na balu u lady Everley, jednym z ostatnich w sezonie - lada dzień towarzystwo miało wyjechać do Brighton na resztę lata. http://www.fuhmalepszy.pl - Ward - odparła bez namysłu. Do licha! Wcale nie zamierzała zdradzać swojego nazwiska. Im mniej będzie o niej wiedział, tym lepiej. - Przypuszczam, że weźmiesz Londyn szturmem. - Jesteś bardzo uprzejmy. Nie wiem, co bym dzisiaj zrobiła bez ciebie. - Och, łatwo być miłym dla pięknej dziewczyny. Alec nie patrzył w jej stronę, zajęty dolewaniem szampana, lecz Becky wiedziała o nim teraz dużo więcej. Mimo całego zepsucia miał dobre serce. - Twoja kolej. - Alec z powrotem przeobraził się w nonszalanckiego hulakę. - Dobrze. No i twoja wygrana. - Uroczyście położyła mu na dłoni truskawkę, okrągłą i szkarłatną jak bezcenny rubin. Na moment przymknął oczy, a potem z przewrotnym uśmieszkiem wrzucił ją sobie prosto w usta. - Jedz, dziewczyno - zachęcił ją - przecież widzę, że umierasz z głodu. - Ujął jej

Walsh spojrzał na Becky z niepokojem. - Z pewnością ani Robert, ani Bel nie odmówiliby jej pomocy. - No cóż, skoro jest w niebezpieczeństwie... - Walsh pokiwał głową. - Nie będziesz chyba miał nic przeciw temu? Popatrz na nią, człowieku! Czyż to nie anioł? Kamerdyner spojrzał na Becky tym razem z namysłem. Sprawdź Kiedy ostatni raz patrzyła w niebo, świecił księżyc. Przez wiele godzin obserwowała jego jasną tarczę, gubiąc się w natłoku uczuć. Najpierw była w niej tylko złość, potem wstyd, po nim zaś przyszła krótka chwila uniesienia. Wtedy został już tylko wstyd i uczucie poniżenia. Teraz, gdy leżała naga w świetle dnia, w ogóle nie czuła wstydu. To, co przed chwilą przeżyli, wydarzyło się pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jutro wrócą do swoich ról księcia i agentki, ale na razie mogą się cieszyć magiczną chwilą. - O czym myślisz? Odwróciła się do niego. - O tym, że jest tu pięknie - odparła z uśmiechem. - Ciepło ci? - Tak, ale... - Umilkła, bo pomyślała, że to, co chciałaby powiedzieć, zabrzmi głupio. - Ale co? - Nie wiem, jak to powiedzieć, ale... nigdy nie leżałam nago w biały dzień. Roześmiał się i nawet nie zauważył, że mówiła to Bella, którą pokochał. - Życie pełne jest niespodzianek. I nowych doświadczeń. - Domyślam się, że ty paradowałeś bez ubrania w jeszcze bardziej nietypowych miejscach. Rozbawił go jej surowy ton. Pochylił się, by ją pocałować, a potem uniósł się na łokciu. Była taka spokojna. W splątanych włosach miała źdźbła trawy i biały kwiat, który wyglądał tak, jakby chciał tam pozostać. Po nieprzespanej nocy zostały jej cienie pod oczami, nadające bladej twarzy zmysłowość, a jednocześnie niewinność. Wygląda jak dziewica, która właśnie przeżyła swój pierwszy raz, pomyślał. Właśnie tak ją sobie wyobrażał, takiej pragnął i taką kochał. - Jesteś piękna - szepnął.