zdziwiona.

Amandę Quincy. To on spowodował wypadek. Dziewczyna uderzyła głową w górną krawędź okna przy prędkości sześćdziesięciu kilometrów na godzinę. Wie pan, jak potem wyglądała? Potem zajął się jej matką. Chce pan obejrzeć zdjęcia z miejsca przestępstwa? - Nie, nie, nie! - pan Zane zaczął machać bladymi dłońmi. Rainie wyobraziła go sobie, jak w korytarzu porodówki przechadza się z pudełkiem kubańskich cygar. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek zmienił chociaż jedną pieluchę. - Ja szukam mordercy, panie Zane - nalegała. - Jeśli chce pan ratować życie innych, niech pan pomyśli o tych kobietach, które mogą jeszcze zginąć, jeśli nie poda mi pan rysopisu tamtego człowieka. Niech pan to sobie uświadomi. Jest pan dla mnie jedyną szansą na znalezienie mordercy. 143 - Być może - powiedział w końcu Zane. - Ale tak między nami. Wyłącznie między nami. - Zgoda. Niech pan siada, panie Zane. Porozmawiajmy. Pan Zane usiadł za biurkiem. Rainie wyjęła notatnik. - Pamięta pan Amandę Quincy? - spytała. - Tak. Przyszła do nas prawie półtora roku temu. - Miała sponsora? http://www.gabinetginekologa.com.pl - Nie wiem. - Zupełnie prywatnie. Dalej badał pan tę sprawę, nawet wtedy, gdy wiedział pan, że ofiara nie przeżyje. Jak był pan łaskawy wskazać, wy, chłopcy z prowincji, jesteście za bardzo przepracowani, żeby od niechcenia robić takie rzeczy. Coś pana zaniepokoiło. Pana nadal coś niepokoi. Jestem gotowa się założyć, że wcale się pan nie zdziwił, że tu przyjechałam. Szeryf Amity milczał dalej. Kiedy już myślała, że wciąż będzie zgrywał twardziela, on powiedział nagle: - Wydawało mi się, że nie jestem sam. - Co? Zacisnął usta. Potem dodał pośpiesznie: - Stałem obok samochodu, patrząc na tę biedną dziewczynę, a kierowca ciężarówki wymiotował za moimi plecami. Mogłem przysiąc... Mogłem

spała Becky, dochodziły jakieś szmery. A w pokoju Danny’ego panowała cisza. Szósta rano. Sandy wpatrywała się w sufit. Zastanawiała się, jaki popełniła błąd. Jak odnaleźć sens w tym wszystkim. Była przecież matką i powinna znać drogę. Zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę, zanim przebrzmiał do końca pierwszy przenikliwy sygnał. – Halo, Danny – krzyknęła. Sprawdź Quincy nie zawsze pracował w SBB. Był jednym z nielicznych, którzy przed wieloma laty przeszli do wydziału molestowania dzieci wielokrotnych zabójstw dzieci. Był nowy w obu wydziałach. Przeszedł od słynnego wy¬ działu badań psychologicznych do akademickiego świata nauk behawioralnych. W obu wydziałach był przydatny. Żaden nie wiedział, jak go wykorzystać. Jeszcze nikomu o tym nie mówił, nawet Rainie, ale zastanawiał się nad kolejną zmianą. Miesiąc temu ktoś mu to zaproponował. Miałby zacząć pracę w charakterze psychologa w Narodowym Centrum Analizy Brutalnych Przestępstw. W wieku prawie pięćdziesięciu lat miałby wrócić do czynnej pracy i zająć się robotą w terenie. Szczerze mówiąc, brakowało mu tego. Kiedy Quincy zaczął pracować w FBI, mówił sobie, że będzie to robił dla szczytniejszych celów. Dwa lata prowadził prywatną praktykę psycholo¬