Podszedł do niej i wziął z jej ręki kolczyk.

a potem pójdę spać. - Dobrze. Ja zatelefonuję. Upewnię się, że ten policjant dotarł do bliźniaka. Zadzwonię też do Jorge'a, żeby sprawdzić, czy Marisa poszła na policję. Kelsey weszła na piętro. Napełniła wannę i roze- 347 jrzała się, czy nie ma pianki albo soli kąpielowych. Nie znalazła nic takiego i właściwie się ucieszyła. Kobiece dodatki kąpielowe świadczyłyby o większej niż się do tego przyznał zażyłości Dane'a z Sheilą. Był jednak szampon, wlała więc trochę do wanny, żeby uzyskać pianę. Położyła się w wodzie, poczuł,a miłe ciepło, ale gdy zamknęła oczy, zobaczyła fotografię Sheili. Była pewna, że w kostnicy starali się zrobić jak najmniej szokujące zdjęcie, trudno jednak było wykadrować resztki krawata wokół szyi, które musiały tam pozostać do badania kryminalistycznego. Kelsey miała wrażenie, że w fotografii, poza oczywistym horrorem, tkwi coś zagadkowego. Ta http://www.gabinetystomatologiczne.edu.pl/media/ Do tego oddzielnie anchois. Potrzebujemy piwa, wody, wina? - Nie, kupiłam już wcześniej. - Może dokupię na wszelki wypadek parę butelek. - Jak uważasz. - No to do zobaczenia. Gdy Larry wyszedł, wróciła do sypialni i zamknęła drzwi. Podeszła do komody. Zrzuciła ręcznik 285 i spojrzała za okno. Zasłony pozostawały rozsunięte. Na dworze już się ściemniało, sypialnia natomiast była jasno oświetlona. Chwyciła ręcznik, nagle zdając sobie sprawę, że

- Czy ktoś na was poluje? Czy to ma coś wspólnego z imprezą w Transylwanii? - Nie wygaduj głupstw. Podobnych imprez jest cała masa, raz tu, raz tam. Zostawmy ten temat, dobrze? Nasz gość już wstał? - Tak i wyszedł na miasto, znowu nie jedząc wspaniałego śniadania, które przygotowałam, czuję się obrażona. - Uśmiechnęła się szeroko, żeby Sprawdź żyła, nic innego nie miało znaczenia, mógł jedynie modlić się, żeby inny świat naprawdę istniał i by spotkali się w niebie. Tak, zabijał, ale przecież zawsze w słusznej sprawie, więc czyż można mu było poczytać to za grzech? Na ułamek sekundy zacisnął powieki, potem znów otworzył oczy i z bitewnym okrzykiem na ustach rzucił się w wir walki, w wir śmierci. Jego przeciwnicy padali jeden po drugim, gdyż ślepa furia, która nim powodowała, czyniła z niego narzędzie zniszczenia. Tym razem nie walczył za kraj ani za wolność, zabijał z zemsty za nią. Coś mokrego zaczynało cieknąć mu po czole, spływać do oczu, nie wiedział, czy to pot, czy krew, nic już nie wiedział, parł przed siebie w czerwonej mgle, ledwie świadom tego, że ktoś kroczy u jego boku i że w powietrzu słychać śpiewne inkantacje. Naraz cios w głowę zwalił go z