nawet własne ubrania, byle nieozdobione symbolami gangu lub ordynarnymi napisami. Pokój

102 cały czas pocierała dłonią zimną butelkę z piwem. Cóż trudno wyzbyć się starych nawyków. - Sprawdzasz wszystkie kobiety, z którymi się umawiasz? - spytała w końcu. - Ostrożności nigdy za wiele. Popatrzyła na niego znacząco, a on odwdzięczył się uśmiechem. - Znalazłaś mnie w pracy, zadawałaś dużo pytań i nie dawałaś mi spokoju - powiedział. - Możesz uznać, że jestem staromodny, ale lubię wiedzieć więcej o kobietach, które się za mną uganiają. Poza tym twój przyjaciel Hayes wychwala cię stąd aż po Missisipi. - Powiedział ci, że byłam oskarżona o zabójstwo? - Oskarżona, ale proces się nie odbył. - Nie każdy rozumie różnicę. - Ja pochodzę z Georgii. Tam wszystkie kobiety uważamy za niebezpieczne. Po części na tym polega ich urok. - Wolni od uprzedzeń ludzie Południa. Kto by pomyślał? Szeryf Amity znów się uśmiechnął. Pochylił się nad starym drewnianym stołem i oparł o blat. - Podobasz mi się - powiedział prosto z mostu - ale nie myśl, że jestem http://www.gastromed.com.pl/media/ W końcu Luke i prokurator okręgowy, Charles Rodriguez, zgodzili się odwieźć zatrzymanego do odległego o czterdzieści pięć minut jazdy poprawczaka. Rainie musiała wrócić na teren szkoły, gdzie w międzyczasie pojawili się technicy policyjni, a detektyw ze stanowego wydziału zabójstw, niejaki Abe Sanders, jak jej doniesiono, rozstawiał wszystkich po kątach. Wymieniła ostatnie wrogie spojrzenia z Averym Johnsonem. Jeszcze z nią nie skończył? Cóż, ona wprost nie może się doczekać na ciąg dalszy. Dopuściła się pogwałcenia prawa? Jej wzrok stał się jeszcze surowszy. Wiedziała, co powinna odpowiedzieć, ale nie miała siły na dalszy słowny pojedynek. Pożegnała prawnika i, zostawiwszy Danny’ego pod opieką Luke’a, udała się z powrotem na miejsce przestępstwa. Przez następne pięć godzin Rainie przeczesywała teren w towarzystwie techników policyjnych. Przekazała im informacje o działaniach sanitariuszy i o własnych posunięciach,

w czasie bumu na nieruchomości we wczesnych latach dziewięćdziesiątych 177 sprzedał farmę przedsiębiorcy budowlanemu za dziesięć milionów dolarów. Chwała tatuśkowi Dawsonowi! Kimberly uśmiechnęła się słodko. - Jak mówią, rodziny się nie wybiera. Sprawdź Agentka nie odpowiedziała od razu. Potem skinęła wolno. Rainie odpowiedziała tym samym. Jeszcze raz przyjrzała się agentce i to, co ujrzała, sprawiło, że poczuła się mała i mało znacząca. Nie surowy garnitur, lecz profesjonalny ubiór, który dobrze skrywał broń. Nie poważną fryzurę, lecz taką, która pozwala skutecznie ścigać najgroźniejszych kryminalistów. Nie surową twarz, lecz inteligentną twarz kobiety sukcesu. Krótko mówiąc, stuprocentowa, doskonale wyćwiczona agentka federalna. Naprzeciwko niej Rainie, świeżo upieczony prywatny detektyw, wyrzucona z policji, bo kiedyś została zmuszona, żeby kogoś zabić. To był świat Quincy'ego. W tej chwili Rainie pożałowała, że wtargnęła do niego. - Pójdę już - powiedziała. - Powiem mu, że pani tu była.