spuszczałam cię z oczu. Strzeżonego Pan Bóg strzeże... -

- Jak najbardziej. - Pearly popatrzyła na Tannera zwężonymi oczami. - Przyjechał pan wykraść nam Parker. Ale nic z tego. Ona się nie nadaje do zamknięcia pod kloszem i wystawiania na pokaz. Jest jak stokrotka. Potrzebuje powietrza i swobody. - Nie wydaje mi się, by to był problem miłych pań - stanowczo oświadczył Tanner. - Oczywiście - zaśmiała się Pearly. - Dlatego tym bardziej nas to interesuje! - Shey, co ty tu z nim robisz? - zapytała Mabel. - Nic z nim nie robię. Pilnuję go. A to różnica. - Masz rację. Choć nie do końca. Widziałyśmy, jak on na ciebie patrzył. - Jak na mnie patrzył? - zdumiała się Shey. - Właśnie - powoli powiedziała Pearly. - Znamy się na takich spojrzeniach - poparła przyjaciółkę Mabel. - Widziałyśmy je nieraz, zwłaszcza ostatnio. - No i nie mamy pewności, czy książę, który chce się żenić z Parker, powinien tak na ciebie patrzeć - dodała Pearly. http://www.gim3-skierniewice.pl poruszyła. Pozostała trójka siedziała na sofie - Sylwia w tym samym miejscu, gdzie ją zostawił, ale Imogen znajdowała się teraz po jej prawej stronie, a Chloe po lewej. Paskudne wrażenie nierealności powróciło, wchłonęło go, oderwało od świata. - Dobrze się czujesz, Matthew? - spytała z troską Sylwia. Pokręcił przecząco głową, po czym dowlókł się jakoś do drugiego fotela i opadł ciężko na poduszkę. Sylwia podeszła do barku, zręcznym ruchem nalała czegoś do szklanki i wsunęła mu ją w rękę. - No już - odezwała się łagodnie. - Napij się. Trzymała go cały czas za rękę, jakby się bała, że mógłby upuścić szklankę - miły, sensowny gest, typowy dla Sylwii, wystarczył, by łzy napłynęły mu do oczu.

drzwiami. Flic otworzyła oczy i upuściła poduszkę na podłogę. Stary John, bezpieczny i żywy, poruszył się na łóżku i otworzył oczy. - Proszę bardzo, herbata dla was obojga - oznajmiła pani Khan, wchodząc z tacą. Flic otworzyła usta, ale nie mogła wydobyć głosu. Sprawdź - Dzięki Bogu! - palnął impulsywnie. - Matthew! - szepnęła z wyrzutem. Zaśmiał się ochryple. - Czy ty sobie ze mnie kpisz? - Przynajmniej raz ból w jej błękitnych oczach nie zdołał go dotknąć. - Naprawdę sobie wyobrażasz, że chciałbym mieć jakieś prawa do tych nieczułych żmij? - To miłe. - Karolina ostatkiem sił zyskała drobną przewagę. - Przedtem powiedziałeś, że są aroganckie i zepsute. - Bo to prawda, ale przede wszystkim są zdrowo szurnięte. Dobrze wiesz, że tak jest, chociaż nawet rozumiem, dlaczego tak się tego zapierasz przed sobą samą... - Skąd wiesz, że to nie ty jesteś szurnięty?