Joe pokręci głową.

Chwyciła go pod pachy, przewróciła na ziemię i zaczęła łaskotać. Po chwili cała piątka tarzała się po trawie i zaśmiewała. Mimo zamkniętego okna Jack słyszał te odgłosy i zrobiło mu się smutno. Jego synowie. Zmiany zachodziły tak wolno, że nawet nie zdawał sobie z nich sprawy, najsmutniejsze było to, że zajęty zarabianiem na życie nie dostrzegł, jak bardzo były konieczne. Teraz widział, że chłopcy są swobodniejsi, mniej buntowniczy. Patryk już nie ssie kciuka. Darren i Dawid nie mają złych snów. Mały Jack nie siedzi 126 JEDNA DLA PIĘCIU zamknięty w swoim pokoju, częściej się uśmiecha i bierze udział w życiu rodziny. Ich zachowanie w ciągu ostatniego półtora roku Jack usprawiedliwiał stratą matki. Liczył na to, że wkrótce się przyzwyczają. Częściowo miał rację. Ale najważniejsza okazała się osoba Malindy. Ona wypełniła w ich życiu puste miejsce, on nie był w stanie. Docierała tam, gdzie on nie potrafił. http://www.grzejnikidekoracyjne.edu.pl Gwałtownie obrócił się na pięcie i poszedł na górę, do swojej samotni. Drzwi trzasnęły w ciemnościach jak salwa armatnia. Laura wzdrygnęła się i oparła o ścianę. Schowała twarz w dłoniach. Zrobiła to! Teraz on już nigdy nie wyjdzie na światło dziennie. ROZDZIAŁ CZWARTY Czuła się okropnie. Stanęła w holu na dole i wzięła się pod boki. Szkoda, że nie ugryzła się w język. Ale tego właśnie się nauczyła, dorastając w domu pełnym dzieciaków, gdzie trzeba było mówić szybko, co się miało do powiedzenia, gdyż można było być zakrzyczanym przez resztę. Chciała przeprosić Richarda, ale nie reagował

piersi widocznych w dekolcie. - Nie wyglądasz na chorą. Ale jesteś osłabiona. Doktor mówił, że powinnaś leżeć w łóżku. - Leżę w łóżku. - Ależ, Malindo - Jack cierpliwie próbował ją przekonać. Sprawdź w małym oknie. Nie mogła oderwać wzroku od widoku nagich, męskich pleców. Gdy mężczyzna zamachnął się siekierą, mięśnie mu się naprężyły. Jednym uderzeniem rozszczepił kłodę. Blackthorne. Boże, ależ on wspaniale wygląda w samych dżinsach. Ze swojego miejsca ledwie widziała jego profil. Jego niezniekształconą stronę twarzy. Ostre rysy arystokraty. Ciemne włosy rozwiewał wiatr. Opadały na kark, zbyt długie i zmierzwione. Ustawił kolejną kłodę, uniósł siekierę i opuścił ją na dół, zręcznie rozdzielając kawał drewna na dwie połówki, które poszybowały na boki. Rozrąbał jeszcze dwie, po czym przerwał pracę. Siekierę postawił przy pieńku, oparł się o jej trzonek. Obejrzał się i coś powiedział. Zrozumiała, że nie jest sam. Podeszła do drugiego