parkomaty, a kilka samochodów odjeżdżało albo hamowało przy krawężnikach. Przechodnie obrzucili ich zaciekawionymi

- Twarda, zgoda. - Spojrzał bratu w oczy. - Ale kiedy zobaczyłem ten samochód, prawie uwierzyłem, ¿e czuwał nad nia Anioł Stró¿. - Prawie? - Có¿, zorganizowane religie nigdy nie trafiały mi do przekonania. - Pamietam. - Ale to nieprawdopodobne, ¿e prze¿yła ten wypadek. Alex usmiechnał sie kacikiem ust. - Có¿, Marla zawsze miała szczescie, prawda? Nick nie odpowiedział, wolał nie wchodzic na cienki lód. - Dlaczego przypuszczasz, ¿e spanikowała i straciła panowanie nad kierownica? - Nie wiem. Zawsze dobrze prowadziła. Chyba nigdy nie widziała autobusu od srodka... Tylko ona bedzie mogła nam powiedziec, co sie wtedy stało... jesli odzyska pamiec. - Chyba chciałes powiedziec: „kiedy odzyska pamiec”. - Tak sadzisz? Alex usmiechnał sie do ładnej kelnerki o swietnej figurze i du¿ych piwnych oczach. Była troche zbyt młoda, ¿eby http://www.juiceflow.pl/media/ - Ale dlaczego Monty chciał mnie zabic? - Nie ciebie - odparł Alex. - Marle. Chciał zabic Marle dlatego, ¿e go zdradziła, i dlatego, ¿e potrzebował pieniedzy. Monty wpadł w dosc kosztowny nałóg. Kokaina jest droga. 462 Kylie spusciła głowe i ukryła twarz w dłoniach, ale wiedziała, ¿e nie mo¿e sie poddac, nie mo¿e pozwolic im wygrac. Myslała szybko, zastanawiajac sie, jak wyrwac Aleksowi strzelbe i uratowac Jamesa. - Cherise te¿ brała w tym udział? - Nie, nie miała o niczym pojecia. - Marla zasmiała sie ponuro -Ale ona zawsze była głupia. Tak jak i jej brat. Wykorzystywałam go, rozumiesz. Kiedy Alex sie mna nie

przypominajacy owczarka mieszaniec o skomplikowanej genealogii wyprzedził go i pierwszy skoczył na sliskie deski. Stukajac pazurami, wdrapał sie na schody prowadzace na parking na urwisku. Nick szedł za nim powoli, mijajac butwiejace drewniane pale, pokryte paklami i splatana, zielona przedza wodorostów. Sprawdź Marla miała mgliste wra¿enie, ¿e ju¿ kiedys widziała ten pierscionek. Na czyjejs dłoni. Ale czyjej? Jeszcze raz przejrzała zawartosc kasetki. Wiekszosc zgromadzonej tam bi¿uterii nie była zbyt cenna, takie rzeczy 289 mo¿na było kupic u pierwszego z brzegu jubilera... ale nie ten pierscionek. Czuła instynktownie, ¿e był wart fortune. Dlaczego miałaby go trzymac razem z cała reszta? Ktos go tu podło¿ył, głuptasie. Wspomniałas o tym pierscionku w rozmowie z kims, kto go tu wło¿ył albo powiedział o tym komus innemu, kto go zwrócił. Albo ktos chce cie doprowadzic do szalenstwa, albo nie chce, ¿ebys za