poprosiła, żeby sami sobie radzili, bo ona jest zajęta pracą albo musi

- Zachwyca mnie twój entuzjazm. - Jej ociąganie i skwaszona mina wcale go nie zniechęcały. - No to dokąd idziemy? - zapytała, gdy wyszli na ulicę. - Do jakiejś modnej restauracji, gdzie będziesz mógł się popisać i zrobić na mnie wrażenie? Jeśli tak, to jeszcze raz się zastanów. Na mnie to nie działa. - Zgaduj dalej - zaśmiał się Tanner. - Mam inny pomysł na naszą randkę. - To nic nie zmieni. Zgodziłam się, bo nie miałam innego wyjścia. Zaszantażowałeś mnie. To nie jest prawdziwa randka, skoro mnie do tego zmusiłeś. - Niektóre kobiety potrzebują specjalnej zachęty. Mam nadzieję, że wykazałem się kreatywnością. Jednak jesteśmy tu teraz razem. - Tanner miał bardzo zadowoloną minę. Podprowadził ją do czekającej limuzyny. Gdy Shey wsiadała do eleganckiego wnętrza, poczuła panikę. Dzisiejszy wieczór to fatalna pomyłka. Była tego pewna. - Kręgielnia? - powtórzyła Shey. http://www.lagodnarehabilitacja.net.pl/media/ Wiedziała, że niestety nie ma i nigdy nie będzie odpowiedzi na te pytania. Patrzyła na obrazy leżące przed nią na toaletce. Sytuacja jest dużo gorsza, niż przewidywała. Bez względu na powód powrotu księcia, lorda i lady Holcombe do zamku, było mało prawdopodobne, że jeszcze raz wyjdą dziś wieczorem. 142 W tej sytuacji nie będzie mogła zamienić obrazów. W takim razie, co z nimi zrobić? Stała przy oknie i wpatrywała się w ciemność. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Wzdrygnęła się i odruchowo położyła dłonie na piersiach. — P... proszę!

do siebie. 1 książę może ją posądzić o sympatię do takiego człowieka i stosunki z nim! Co za upokorzenie! Zdawało jej się, iż już nigdy nie będzie mogła z godnością podnieść głowy. Zapragnęła bardziej niż czegokolwiek w życiu natychmiast odszukać księcia, pokazać mu znalezione obrazy i Sprawdź się z nim raz na tydzień, pomagam mu wprawiać się w czytaniu. Jeśli nadal zamierzasz za mną iść, to z góry uprzedzam, że nie pozwolę, byś sobie z niego żartował. - Jak możesz tak myśleć? Miałbym nabijać się z kogoś, kto stara się wyjść na prostą? - obruszył się Tanner. Shey wiedziała, że tym razem nieco się zagalopowała. Potrząsnęła głową. - Nie, na pewno byś tego nie zrobił. Przepraszam. - Dzięki... przynajmniej za to. - No to już teraz wiesz wszystko - podsumowała. - Możesz sobie iść. - Nie mógłbym na ciebie poczekać? Potem odprowadziłbym cię do twojego motoru, a ty podrzuciłabyś mnie