Edward potrząsnął głową.

Wewnątrz grało radio, ale Karolina nie otworzyła. - Karo? - Izabela poruszyła gałką. Drzwi ani drgnęły - musiały być zamknięte na klucz. Karolina nigdy się nie zamykała. - Karo! Ze środka dobiegały tylko ciche, melodyjne dźwięki. W oddali - pewnie w ogrodzie - rozległo się szczekanie Kahlego - głośne, ponaglające, inne niż zwykle. Izabela zapukała mocniej, a potem znów spróbowała przekręcić gałkę. - Karo, nic ci nie jest? I wtedy usłyszała potworny krzyk. Niemal sfrunęła ze schodów. Po drodze kątem oka zobaczyła wychodzącą z pokoju Flic. Chloe nie przestawała krzyczeć. Straszliwy, świdrujący w uszach wrzask dosłownie ścinał krew w żyłach. - Idę! Izabela wbiegła do kuchni. Drzwi do ogrodu stały otworem. Kahli rzucił się jej na spotkanie, nie przestając ujadać. Wyraźnie czymś rozdrażniony pomknął naprzód. Krzyk zdawał się wznosić ku http://www.logopedawarszawa.com.pl - Nie chodzi o twojego ojca, a o twojego księcia. - To nie jest mój książę - wymamrotała Parker i odetchnęła z ulgą. - No dobrze, co takiego zrobił? - Rzecz w tym, czego nie zrobił. Nie chce stąd wyjść. - Nawet nie zamierzam - łagodnie potwierdził Tanner. Shey zakryła słuchawkę dłonią. - To bardzo nieładnie przysłuchiwać się czyjejś rozmowie, a jeszcze gorzej dogadywać. Po księciu spodziewałabym się lepszych manier. - Lubię burzyć ludzkie wyobrażenia - odparł Tanner, uśmiechając się szelmowsko, bynajmniej nie jak książę. - Jak mam to rozumieć? - Parker nie kryła zdumienia. - Że Tanner i jego goryle...

Shey potrząsnęła głową i usiadła na ławeczce. - Twoja kolej. Może nie od razu zostanie asem w tej grze, ale randka rozwija się w odpowiednim kierunku. Shey wprawdzie nieco się krzywi, ale tylko dla formy. Za to jej bliskość budziła w nim prawdziwy żar. Sprawdź - No tak... - poddał się Karl. 18. - Mówiłaś, że do lata się go pozbędziemy - przypomniała Imogen starszej siostrze podczas jednej z nocnych narad wojennych w pokoju Flic. - Mówiłaś, żebyśmy wyobraziły sobie lato w Aethiopii bez niego, tymczasem mamy prawie jesień, a on wciąż tu jest i w dodatku czuje się coraz lepiej zamiast coraz podlej. - Rzeczywiście ma w sobie więcej siły przetrwania niż sądziłam. - Jest jak czepny bluszcz! W całym domu widać jego macki. Jeśli zaraz czegoś nie zrobimy, to zostanie tu na amen. On kala Aethiopię, ja sama czuję się przez to brudna, a jeszcze jak sobie pomyślę, że co noc leży w łóżku tatusia i obejmuje mamę tymi