– A wasz kolega?

Czyżby? Poczuła dreszcz strachu. Rozglądała się, patrzyła na dom, tłumaczyła sobie, że nic się nie dzieje, że nie ma się czym martwić. A jednak... Tuż za kręgiem światła znowu dostrzegła ruch, jakby coś skradało się w zaroślach. Z bijącym sercem wpatrywała się w mrok, powtarzała sobie, że jest tchórzem, że staje się podobna do wiecznie przerażonych idiotek, którymi tak gardzi, i wtedy znowu to zobaczyła. Coś lub ktoś zakrada się coraz bliżej. Coś się dzieje, i to coś złego. – Co, do cholery... Ciemna postać nagle puściła się biegiem, na płytach zadudniły kroki. Shana chciała krzyknąć, ale postać rzuciła się na nią z błyskiem w ciemnych oczach. Napastnik uderzył ją w brzuch z taką siłą, że się zatoczyła i wpadła tyłem do basenu. Łup. Uderzyła głową w obramowanie. W jej głowie eksplodował ból, niemal straciła przytomność, ale usiłowała zachować świadomość. Walczyć. Napastnik był na niej, w wodzie. Ręce w rękawiczkach otoczyły jej szyję, ściągały w dół. Przez taflę wody widziała twarz wykrzywioną gniewem, zniekształcone rysy. O Boże. Zna tę twarz. Ale nie mogła myśleć, nie mogła oddychać. http://www.maestroinowroclaw.pl – Co ty właściwie robisz? – zapytała. – Szykuję wszystko, żebyś mogła zapłacić. – Zapłacić?-powtórzyłaO1ivia. – Za grzechy męża. – Nie rozumiem. Wariatka odwróciła się i uśmiechnęła lekko. – Pewnie, że nie rozumiesz. – Posłuchaj, wypuść mnie, dobrze? – Och, oczywiście, po dwunastu latach planowania, czekania, szukania sobowtóra Jennifer, mam sobie odpuścić? Dlaczego? Bo, twoim zdaniem, to dobry pomysł? – Patrzyła O1ivii prosto w twarz, jej lodowate oczy były martwe jak wzrok demona. – Niczego nie rozumiesz, co? Bentz musi zapłacić. Poczuć ten sam ból, co ja. Zrozumieć, jak to jest stracić ukochaną osobę i żyć dalej, dzień za dniem, ze świadomością, że nie tylko cię skazał na

pojawiło się łagodniejsze światełko. – Może nawet o tym nie wiedziałeś. Może tylko gdzieś ją podwiozłeś. Nie wiedziałeś, co robi. – Wzruszyła ramionami. – W końcu ty tylko pomagałeś koleżance. – Nie zrobiłem nic złego. Nikogo nie zabiłem. Wreszcie jakaś odpowiedź. – Ej, Fernando. – Hayes trącił go łokciem. – Mamy twoje odciski palców. – Chłopak zamykał się w sobie, kiedy je pobierali. – Na pewno pokryją się z tymi, które znaleźliśmy w Sprawdź – To wszystko? – Tak. Bentz przypomniał sobie ich rozmowę i opowiedział wszystko – od pierwszej chwili przy drzwiach do pożegnania. Przyznał nawet, że wkrótce po wyjściu od Shany widział Jennifer na Figueroa. Twarz Hayesa nawet nie drgnęła. – Shana uwierzyła, że Jennifer nadal żyje? – Nie. Uważała, że Jennifer zmarła, chociaż zawsze wątpiła w samobójstwo. – Uważa, że ją zamordowano? – Podtekst był jasny: została zamordowana, a ty miałeś z tym coś wspólnego. – Wiem, do czego zmierzasz, ale nie byłoby mnie tutaj, gdybym miał coś wspólnego z jej śmiercią. I nie miałem żadnego motywu, by zamordować Shanę Mcintyre. Hayes wciąż siedział nieruchomo.