Istotnie, odebrał już po kilku dzwonkach.

swoich miejscach, meble, bibeloty i rośliny także. Jeszcze na to za wcześnie, pomyślała, wiedząc, że zmiany, kiedy nadejdą, będą prawdopodobnie niewielkie i stopniowe, ale nie mniej podstępne. Na poddaszu - dwa piętra wyżej - zaczął dudnić syntetyzator Micka. Pod wpływem nagłego impulsu Zuzanna opuściła salon i poszła prosto do dawnej sypialni przyjaciółki. Na widok toaletki przestała na chwilę oddychać. Wszystkie rzeczy Karo leżały na swoich miejscach: buteleczki perfum, lusterko, stara, oprawna w srebro szczotka do włosów i grzebień, fotografie - po dwie każdej z córek, jedna Sylwii, jedna Karo i Richarda i najnowsze zdjęcie - Karo z Matthew. Zuzanna wzięła do ręki perfumy Guerlaina - jedne z ulubionych Karo. Wyjęła zatyczkę, przyłożyła opakowanie do twarzy i pociągnęła nosem; natychmiast jej oczy napełniły się łzami. Szybko zamknęła buteleczkę i odstawiła na miejsce. Nagle ogarnęło ją nieprzeparte pragnienie, żeby przejrzeć całą szufladkę nocnego stolika, dotknąć wszystkiego, co pozostało po jej drogiej przyjaciółce. Nie, nic, co należy do Matthew. On interesował ją tylko ze względu na Karo. http://www.meble-biurowe.biz.pl/media/ - A wczoraj poszłam odwiedzić go w domu. Myślałam, że może... - Przez twarz Flic przemknął cień boleśnie posępnego uśmiechu. - Teraz cieszę się, że nie umarł, bo nic by to nie dało. - Umilkła na chwilę. - Tatuś zawsze go lubił, prawda, Imo? Ale Imogen nie odpowiedziała. 72. Tatuś. Richard Walters. Człowiek, w którym zarówno Sylwia, jak Zuzanna - każda w różnym stopniu - wcale nie widziały wzorowego męża i ojca, w przeciwieństwie do Karo i dziewczynek. Człowiek, który według jego własnej teściowej nie darzył kobiet szacunkiem, a nawet wykorzystywał córki jako swego rodzaju świtę.

do tego nie doszło. Zdecydowanie nie powinna całować Tannera. Zwolniła jeszcze bardziej. Właściwie wlokła się noga za nogą, wpatrując się w rozciągającą się przed nią zatokę. Parker na pewno przez ten czas znalazła sobie kryjówkę i jest już bezpieczna. Sprawdź umilkła na chwilę. - Możemy ci mówić po imieniu, prawda? - Jasne, jak wszyscy. - No więc co do tych innych spraw... - wrócił do tematu Malloy. Kiedy zadzwonił telefon, Sylwia podniosła bezprzewodową słuchawkę w pokoju Imogen i wyszła do holu. - W domu jest policja - poinformowała Matthew ściszonym głosem. - W porządku. Chcesz, żebym przyjechał? - Nie, powiedziałam, że się z nimi skontaktujesz. To są detektyw sierżant Malloy i kobieta nazwiskiem Riley. Pracują na posterunku w Rosslyn Hill. - Wiem, gdzie to jest. Ale chyba nie ma sensu, żebym teraz dzwonił, skoro są u nas w domu?