włochate psisko, zapewne cięższe od niej. Dzieciaki odjechały, bez słowa „przepraszam”, pies

żeby było jasne – uważam, że to zły pomysł. Cholera, człowieku. No dobra. Zrobimy to, potem podrzucę cię do wypożyczalni, a potem pojedziesz do motelu i tam się prześpisz. Fatalnie wyglądasz. Asystentka koronera w kostnicy starała się ich uprzedzić. Wstępne badanie NN wykazało, że palce zostały tak zniszczone, że nie da się zidentyfikować kobiety na podstawie odcisków. Spłonęło osiemdziesiąt procent powierzchni ciała, na resztkach skóry nie było blizn ani tatuaży. – Pewnie zidentyfikujemy ją na podstawie danych dentystycznych – stwierdziła. Ale Bentz i tak chciał zobaczyć. Sanitariusz, inny niż ten, który towarzyszył im przy oględzinach Fortuny Esperanzo, czekał na sygnał Hayesa. Bentz przygotował się na makabryczny widok. W głowie mu huczało, strach nabrzmiewał, wysuszał gardło na wiór. A jeśli się myli? A jeśli to sztywne, poczerniałe ciało pod cienkim prześcieradłem to jednak O1ivia? Boże, nie! Mało brakowało, a wyszedłby, ale opanował się, zacisnął pięści. Hayes skinął głową. Sanitariusz uniósł materiał. – O, cholera. – Martinez uciekła wzrokiem w bok. Hayes się skrzywił. Na widok spalonego ciała i niewidzących oczu żołądek podszedł Bentzowi do gardła. Resztki włosów otaczały twarz, poparzona niemal nie do poznania. W poczerniałych wargach bielały zęby. http://www.meble-drewniane.net.pl – Jak się dzisiaj mamy? – zapytała ze sztuczną wesołością. O1ivia najchętniej odparłaby: „Wręcz kwitnąco”, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język. Uznała, że najlepszym sposobem na wariatkę jest trwać przy swoim. Nie jest to proste, jeśli się tkwi w cuchnącej klatce, ale jeśli uda jej się zmusić porywaczkę do mówienia, może zdoła wycisnąć z niej informacje, a jednocześnie psychopatka wyrzuci z siebie gniew. O1ivia zdołała zachować spokój. Opanować paraliżujący strach. – Widzę, że zjadłaś. Dobrze, bardzo dobrze. Musisz być silna. O1ivia znieruchomiała. Do czego ona zmierza? Przecież nie wie o dziecku? Oczywiście, że nie. Nikt nie wie o dziecku. Nawet twój mąż, a zważywszy na rozwój wypadków, być może nigdy się nie dowie. Wolała o tym nie myśleć. Znajdzie sposób. Uratuje się. Ze względu na dziecko. – Więc jak, głodna? – Kobieta wyjęła z torby plastikową siatkę i cisnęła do klatki kolejną kanapkę i butelkę wody.

kierowcy. Sprawdził komórkę. Żadnych nieodebranych połączeń, żadnych wiadomości tekstowych, nic. Usiłował nadać jakiś sens wydarzeniom tego popołudnia. Na darmo. – Znaleźliście coś w chevrolecie? Odciski? Ślady? – zapytał. – Jeszcze nie wiemy – odparł Hayes. Jakim cudem Fortuna Esperanzo znalazła się w Pacyfiku tak blisko DeviPs Caldron? W Sprawdź – Srebrny chevrolet, który nie dawał ci spokoju, należał do pracownicy szpitala świętego Augustyna. Nazwała się Ramona Salazar. – Należał? – Tak, w tym rzecz. Umarła rok temu. , Chwila ciszy, a potem Bentz zapytał: – A co się stało z samochodem? – Nadal zarejestrowany na jej nazwisko. – Masz adres? – Tak, ten sam, gdzie mieszkała za życia. Samochód pewnie sprzedano, ale nowy właściciel go nie przerejestrował. – Ciekawe dlaczego. – No właśnie. Może ktoś zrobił to celowo, a może jeździ nim po prostu ktoś z jej rodziny. – Sprawdzę. – Dobrze. Mam też coś o kilku astrologach imieniem Phyllis, ale nic konkretnego. Phyllis