- wyjaśniła Cindy. - Kelsey, nie zapaliłaś żadnego światła. Wołałam cię szeptem, ale nie usłyszałaś. - Dlaczego po prostu nie zawołałaś głośno? - Nie mogliśmy wołać głośno, jeśli myśleliśmy, że jest tu złodziej albo... no... złodziej - dokończył niezręcznie Nate. Kelsey głęboko odetchnęła. - Wydawało mi się, że słyszę kogoś kręcącego się po domu. Usłyszałam jakby tupnięcie, z tyłu. - Pewnie spadł owoc mango, rosną tam - zauważyła Cindy, ruchem głowy wskazując na ogród. - Może się jednak rozejrzyjmy - zaproponował Larry. Wyszli do ogrodu. Nic szczególnego, pomyślała Kelsey, ja słyszałam ich, a oni mnie i tak się nawzajem podchodziliśmy. Nikt z ich czworga jakoś nie mógł się jednak uspokoić. Pierwszy Larry wybuchnął śmiechem. - Tu jest tylko basen. - Jeszcze trawa i drzewa - dodała z ulgą w głosie http://www.meble-kuchenne.edu.pl - Gdzie twój awanturniczy duch, dziewczyno? Będziemy jeść ryby! - Pizza może być z anchois. Spojrzał na nią z potępieniem. 259 - Nie. Sami upolujemy. Jeśli nie chcesz, za karę je oprawisz. - Może popłynę z wami, daj mi kilka minut. Ale pamiętaj, jeśli się nie uda, zawsze pozostaje pizza. Westchnął. - Dobra książka? - zapytał. - Uhm. Z lekkim poczuciem winy powróciła do dziennika.
264 - Właściwie szkoda, że nie widziałeś tej jatki. Byłaby to lekcja dla ciebie, jak ty sam skończysz - odparł spokojnie Sean i miał wrażenie, że na moment w oczach młodego człowieka mignął niepokój. Cal opanował się i uniósł dłoń. - Nie zostanę tu długo. Sprawdź - Cały czas patrzy prosto przed siebie, ale je, kiedy ją karmią, pije wodę. Zabierzemy ją do domu. Lekarze mówią, że ona może się ocknąć z tego stanu za dzień czy dwa albo... - Albo? - Albo wcale. RS 57 Jeremy poczuł się strasznie. Zawiódł Mary, a przecież miał ją chronić. Z drugiej jednak strony to był prawdziwy cud, że wszyscy troje wyszli z tego żywi, powinni być wdzięczni. Gdyby nie tamten człowiek... Potrząsnął głową, a kiedy poczuł ból, przykazał sobie, by tego więcej nie robić. - Gdybyśmy tylko mogli znaleźć tamtego mężczyznę w długim