- Tak.

wyszeptał, całujac jej szyje. - Nawet wtedy, kiedy cała byłas jeszcze posiniaczona i obolała, nawet wtedy pragnałem cie tak samo jak zawsze. 412 - A ja... pragnełam ciebie - wyznała Marla. Czuła sie winna, ale nie mogła oderwac dłoni od jego silnych, muskularnych ramion. Powoli, cały czas patrzac jej w oczy, Nick wszedł w nia, a Marli wydawało sie, ¿e czas sie zatrzymał. Ich ciała zrosił pot, ich oddechy odnalazły nagle wspólny rytm. Marla odnalazła palcami linie jego kregosłupa i przesuneła dłon wzdłu¿ jego smukłych, szerokich pleców. Nick pchnał. Znowu. Marla zadr¿ała, przymkneła oczy i wygieła sie w łuk, chcac poczuc go w sobie. Nick z jekiem wszedł w nia głebiej. Marli zabrakło tchu w piersiach. Miała wra¿enie, ¿e zaraz umrze. Zacisneła palce na jego ramionach. Teraz ich ciała poruszały sie zgodnie, w rytmie coraz silniejszych, coraz głebszych, coraz bardziej dzikich pchniec. Marla przylgneła do Nicka całym ciałem, prawie nie oddychajac. Zamkneła oczy, w oknie zajasniało http://www.meblekuchennesklep.com.pl/media/ Niechętnie wstała i wzięła do ręki neseser. - Wie pan, panie Smith, w tej opowieści oprócz łatwo dostępnych faktów jest jeszcze mnóstwo niejasnych szczegółów. - Naprawdę? - O, tak. - Skinęła głową, jakby zgadzała się z samą sobą; zarzuciła na ramię pasek neseseru i szukała swoich kluczy. - I ja dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi. - Proszę to zrobić - odparł. Błysnąwszy jeszcze raz lodowatym uśmieszkiem, Katrina pomaszerowała do samochodu. Kręciła tym swoim małym, sprężystym tyłkiem, jakby był nie wiadomo jak nadzwyczajny, ale Nevada nie odczuwał zainteresowania. Równie dobrze mógłby chcieć przytulić żmiję. Kiedy usiadła za kierownicą, słońce już schowało się za zachodnimi wzgórzami i szybko nadciągał mrok. Długie fioletowe cienie wpełzały na pola i kilka pierwszych gwiazd zamrugało na niebie. Gdzieś w oddali zawył kojot. Nevada stał w szerokim rozkroku, z rękami założonymi na piersi, i obserwował sypiącego się gruchota Katriny.

łzy wierzchem dłoni. - Przeze mnie zgineło dwoje ludzi... - Głowa ja rozbolała, cała przeszłosc, całe ¿ycie nagle staneło jej przed oczami - ¿ycie, o którym wolałaby nie pamietac. Podniosła jednak głowe i spojrzała ze złoscia w gniewne oczy Nicka. - Có¿, nie jestem ta, za która mnie brałes. Nie jestem Marla. Sprawdź Nick usmiechnał sie krzywo, słyszac to niedopowiedzenie. - Tak czy inaczej nie wyglada to j ak „Pełna chata” i ma niewiele wspólnego z typowa szczesliwa, amerykanska rodzina. Tak, Nick, uwa¿am, ¿e to dziwne. Bardzo dziwne. Mam tylko nadzieje, ¿e rozeznam sie w tym wszystkim, zanim do reszty postradam zmysły. - Albo zanim ktos cie zamorduje - dodał z powaga Nick. - Zamorduje? - powtórzyła zdumiona. Nie, nie da sie zwariowac. Nie wezmie udziału w ¿adnej melodramatycznej paranoi. Rozwa¿ała wprawdzie mo¿liwosc, ¿e ktos usiłuje pozbawic ja ¿ycia, ale w koncu zawsze odrzucała ten pomysł. Uwa¿ała, ¿e strach podsuwa jej takie mysli. Teraz, kiedy usłyszała to od kogos innego, poczuła nagle, ¿e to mo¿e sie