Tony zbyt mocno jej nie zranił.

zaczęła majstrować przy budziku. Brzęczenie nie ustawało. Dobiegało nie z tego pokoju, z pewnej odległości. - Robin! - zawołała. Odgarnęła kołdrę, zobaczyła karteczkę opartą o budzik i zapaliła lampkę. Musiałem wyjść - niedługo wracam. Częstuj się wszyst-kim, na co masz ochotę - uściski - Robin. Lizzie znalazła buty i poszła szukać źródła dźwięku. Idąc korytarzem, zapalała lampy i oglądała kolejne piękne obrazy. W holu przy windzie zobaczyła wideofon - to on tak brzęczał. Podniosła słuchawkę, spojrzała na ekranik i zobaczyła czarno-biały obraz młodej kobiety o kręconych włosach. Nacisnęła guzik. - Tak? - Czy pani Wade? - spytała tamta głosem o lekkim szkockim akcencie. - To ja - odpowiedziała nieco zaskoczona Lizzie. http://www.medycynaestetyczna.edu.pl/media/ momentu. Najgorsza była chemia. Potem przez dzień, dwa, mama czuła się bardzo źle. Szybko jednak zrozumiałem, że najstraszniejsze jest czekanie. Maggie nie odezwała się. Wiedziała doskonale, co za chwilę usłyszy. - Czekanie na śmierć. Przeszedł ją dreszcz. Doskonale pamiętała, jak czekała na śmierć swojej matki, jak się modliła, by wreszcie się to stało. Ash niewidzącym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń. - Bała się bardzo. Słyszałem, jak płacze po nocach, 87 szedłem wtedy do jej pokoju. Jakbym mógł jej w czymkolwiek

wszelką kontrolę i wyrządzi małej poważną krzywdę - na przykład uderzy ją w główkę albo w brzuszek zamiast po pupie czy po rękach, jak dotąd. Z drugiej strony kończyny dziecka były ostatnio tak posiniaczone, że tylko patrzeć, jak ktoś zwróci na to uwagę. Sprawdź szepnęła. - Niestety, nie. Widząc, że biedna Betty nic już nie rozumie, Maggie poklepała ją po ramieniu. - Proszę mi wierzyć, byłoby bardzo dobrze, gdyby częściej się tak zachowywał. 108 Tego samego dnia Maggie, jak co wieczór, przygotowała kąpiel dla Laury. - Jak ci się podoba nowa wanienka? - zapytała, polewając małej główkę. - Znacznie sympatyczniejsza niż zlewozmywak w mojej kuchni, prawda? Laura pisnęła, wierzgnęła i opryskała Maggie