decyzji.

Rozległy się dźwięki - najpierw ciche, rytmiczne, uparte, w końcu coraz szybsze. Flic wiedziała, co robi Imogen, słyszała te odgłosy wiele razy i zawsze ich nienawidziła, jednak tej nocy po prostu nie mogła ich znieść. Zacisnęła z całej siły ręce na uszach i trzymała je tak, póki w końcu nie zmorzył jej sen. Dochodziła czwarta rano, kiedy Imogen ją obudziła. - Przynajmniej mogłabyś ze mną czuwać - odezwała się z pretensją w głosie, choć oczy jej błyszczały. * Powieść Lisy Jewell. 231 - Zrobiłaś to? - Flic zbierało się na mdłości. - Jasne. Byłabyś ze mnie dumna. - Udało ci się z jego rękami? - Nie przypuszczała, że nawet samo pytanie sprawi jej taką trudność. - Sama mi kazałaś. - Dobrze... To dobrze. - Chcesz zobaczyć? - Imogen podniosła brzeg koszulki z Astrid. - O Boże! - Flic zakryła sobie usta. Uda Imo były całe podrapane, niektóre ranki jeszcze krwawiły. http://www.medycznie.edu.pl Flic sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Zastanawiano się, w jaki sposób naprowadzić Imo na temat szkiców i pasa cnoty bez konieczności demaskowania Zuzanny. Gdyby okazało się to konieczne, Imo zamknęłaby się w sobie na zawsze. Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że dziewczyna sama poruszyła ten temat. Rozmawiali o śmierci Izabeli i godzinach poprzedzających wypadek. - Przyłapała mnie z pewnymi... z kilkoma szkicami tatusia w moim pokoju, kiedy miałam odpoczywać po tym, co niby Matthew mi zrobił. Gabinet, który przydzielono im na sesje z Imogen, wyglądał dość oficjalnie, choć urządzono go na tyle wygodnie, by sprzyjał

i nazwisk, jednak nawet dla niego było to zbyt wiele. - No to na dzisiaj wystarczy - powiedziała w końcu Pearly. - Normalnie byłby tu jeszcze Joe z Louisa i Aaronem, ale Ella, ich najmłodsza pociecha, jest jeszcze za mała na koncerty na świeżym powietrzu. - Miło mi było wszystkich poznać - rzekł Tanner, siadając Sprawdź miejsce. - Jak się miewasz? - spytał, starając się ocenić wielkość szkód zarówno fizycznych, jak psychicznych. Chloe skinęła tylko głową. Wciąż wyglądała na mocno wystraszoną. - Wszyscy wyszli cało, skarbie. - Matthew zmusił się do uśmiechu. - Nie musisz się martwić o siostry. - A Kahli? - Bezpieczny, jest z Baileyami. Coś w jej twarzy wciąż go niepokoiło, nawet teraz, w tej chwili szoku po przeżytym koszmarze. Nie widział tego, czego oczekiwał - ulgi, jakiegoś ożywienia, nic tylko strach. - Chloe, kochanie - przemówił łagodnie - co się wydarzyło przed